Tokio 2020. Polscy siatkarze plażowi znów zawiedli. Ich dalszy udział w igrzyskach zależy od baraży
Do Tokio pojechały dwa męskie duety, które grają w siatkówkę plażową podczas igrzysk olimpijskich. Na 30 lipca zaplanowano mecze obu z nich. Jako pierwsi do boju ruszyli Bartosz Łosiak oraz Piotr Kantor, ale nie udało im się pokonać Włochów. Do rozstrzygnięcia starcia potrzebny był tie-break.
Dla Biało-Czerwonych było to niezwykle ważne starcie ze względu na perspektywę gry w 1/8 turnieju. Żeby dostać się do tej fazy, będą musieli jednak wziąć udział w barażach.
Krok w krok za Włochami
Początek Polaków był dobry, bo dotrzymywali Włochom kroku jeśli chodzi o kolejne zdobycze punktowe. Pierwszy set toczył się w rytmie „oko za oko, ząb za ząb”. Dopiero w jego połowie gracze z Italii odskoczyli nieco, ale i to nie okazało się problematyczne dla Kantora oraz Łosiaka. Za sprawą asa serwisowego znów zbliżyli się do przeciwników, mieli też akcję, która dałaby nam remis w samej końcówce pierwszej części meczu. Źle zakończona kontra sprawiła, że to Włosi wygrali set.
Przełamanie w drugim secie i fatalny tie-break
Ten drugi należał jednak do Polaków, co było efektem lepszej gry pod dwoma względami. Po pierwsze nasi sportowcy zaczęli znacznie lepiej kontrować. Po drugie – skutecznie grali w bloku, dzięki czemu w pewnej chwili odskoczyli przeciwnikom na trzy punkty. Później nasi oponenci nieco podgonili wynik, ale przegrali seta.
Niestety Łosiak i Kantor nie poszli za ciosem w tie-breaku. Nie potrafili w nim skutecznie finalizować ataków, w związku z czym Lupo i Nicolai zupełnie ich zdominowali. W ostatniej tercji gracze z Italii wygrali 15:10, a cały mecz 2:1.