Tokio 2020. Kamila Lićwinko w finale skoku wzwyż. „Nie lubię eliminacji, ale to już była przesada!”
Wczesnym rankiem 5 sierpnia jedna z Biało-Czerwonych przeszła do finału igrzysk olimpijskich. Kamila Lićwinko, bo o niej mowa, mimo pewnych problemów stanęła na wysokości zadania i już niebawem powalczy w Tokio 2020 o kolejny krążek dla Polski.
Lićwinko z najlepszym wynikiem w sezonie
– Walczyłam sama ze sobą. Wiedziałam, że trzeba będzie skoczyć 195 centymetrów, ale nie sądziłam, że na niższych wysokościach będę miała tyle problemów. Miałam świadomość, że jestem w dobrej dyspozycji. Nie lubię jednak eliminacji, ale dzisiaj to była w moim wykonaniu jakaś przesada. Przypominałam sobie występy z igrzysk w Rio i to mnie motywowało. Oby w dzień finału było kilkanaście stopni mniej – stwierdziła nasza lekkoatletka w rozmowie z reporterem TVP Sport.
Rzeczywiście warunki atmosferyczne nie rozpieszczały sportowców. Ostatecznie jednak nawet niesprzyjająca aura nie przeszkodziła Lićwinko w uzyskaniu najlepszego wyniku w tym sezonie. Aby znaleźć się w finale, należało przeskoczyć poprzeczkę zawieszoną na poziomie 1,95 metra, co Biało-Czerwonej udało się za drugim razem. Z wcześniejszą (1,93) poradziło sobie aż 17 zawodniczek.
Kiedy finał w skoku wzwyż?
Do finału ostatecznie przeszło aż 14 z nich. Odbędzie się on w sobotę 7 sierpnia około godziny 12:35 polskiego czasu.