Nawet występu z amatorami niektórzy powinni się wstydzić. Oceny dla Polaków za mecz z San Marino

Dodano:
Jakub Kamiński w meczu z San Marino Źródło: Newspix.pl / Łukasz Grochala / Cyfrasport
To było jasne jak słońce, że w meczu Polski z San Marino Paulo Sousa da szansę zmiennikom i kilku młodym chłopakom. Tak się stało, wygraliśmy 7:1, ale czy z postawy wszystkich reprezentantów możemy być zadowoleni? Niestety nie. Oto nasze oceny za to spotkanie.

5 września reprezentacja Polski rozegrała kolejny mecz w eliminacjach mistrzostw świata. Przeciwnikiem Biało-Czerwonych było San Marino. Niestety, mimo wyjątkowo słabego oponenta, nie wszyscy nasi kadrowicze potrafili błysnąć. Najlepsi byli: Robert Lewandowski, Adam Buksa czy Damian Szymański. Najgorsi z kolei Kamil Piątkowski, Jakub Kamiński i Bartosz Slisz. Dla jasności – stosujemy skalę 1-10.

Oceny Polaków za mecz z San Marino

Wojciech Szczęsny (bez oceny) – Przez całą pierwszą połowę był w zasadzie bezrobotny.

Kamil Piątkowski (3) – Nie byłoby gola dla San Marino, gdyby nie jego błąd i złe podanie w kierunku Helika. Zagrał niecelnie, Nanni przechwycił futbolówkę i pokonał Skorupskiego. To niestety nie była jedyna sytuacja, kiedy Piątkowski zachował się karygodnie, bo parę razy jeszcze zachowywał się po prostu nerwowo, będąc pod naciskiem. Asysta z końcówki spotkania to łyżeczka miodu w beczce dziegciu.

Michał Helik (5) – Typowy występ byłego zawodnika Cracovii. O ile w pojedynkach powietrznych i starciach fizycznych radził sobie doskonale, o tyle w rywalizacji biegowej i rozprowadzaniu piłki wypadał słabo. Brakuje mu zwrotności, co momentami uwydatniali nawet piłkarze z San Marino. Dodatkowy plus za asystę do Buksy.

Tomasz Kędziora (5) – Najlepszy z naszych obrońców, choć to żadne osiągnięcie. Co prawda na jego stronie Tomassini miał sporo wolności, zdecydowanie za dużo biorąc pod uwagę umiejętności obu piłkarzy, ale koniec końców defensor Dynama Kijów zrobił swoje i żadnego rażącego błędu nie popełnił. Widać było jednak, że nie czuł się dobrze jako półlewy stoper, bo cały czas unikał zagrywania piłki słabszą nogą, co na tej pozycji jest nieuniknione.

Jakub Kamiński (3) – Duży zawód. Jak na tak wielki talent, spalił się w spotkaniu, w którym naszymi rywalami byli amatorzy. Niestety wahadłowy praktycznie nie wygrywał pojedynków, nie robił różnicy w dryblingu i nie za bardzo przydawał się nam w ataku. Mimo siedmiu goli nie zaliczył też ani jeden asysty. Ogromne rozczarowanie.

Jakub Moder (7) – Aktywny, pewny siebie, dający dużo konkretów – tak trzeba streścić jego występ. Brał udział w trzech akcjach bramkowych w trakcie 45. minut, w których zagrał. Najpierw świetnie prostopadle dograł do Puchacza, potem zaliczył kluczowe zagranie przy akcji na 3:0 i to od jego przerzutu rozpoczęła się ta na 4:0. Cichy bohater.

Damian Szymański (7) – Znakomity szczególnie w pierwszej połowie, gdzie samą ruchliwością sprawiał rywalom ogromne kłopoty. Zaliczył asystę do Lewandowskiego, a powinien mieć na koncie też drugą, lecz wtedy Świderski uderzył prosto w golkipera rywali. Mądrze zachował się też przy bramce Linettego, przytomnie zostawiając mu piłkę, dzięki czemu uniknęliśmy odgwizdania spalonego. W drugiej części spotkania nieco przygasł, ale i tak mógł się podobać.

Karol Linetty (6) – Podoba nam się to, jak współpracuje z Lewandowskim. Jest między nimi jakaś chemia, a przecież nie mówimy o duecie, który gra ze sobą co trzy dni i zna się na pamięć. Szkoda, że w drugiej połowie przygasł i nie pociągnął drużyny w gorszym momencie. Strzelił za to gola i zaliczył asystę, więc ostatecznie należą mu się pochwały.

Tymoteusz Puchacz (6) – Rozpoczął akcję na 1:0, asystował przy bramce Świderskiego, pomógł w rozegraniu, zanim trafiliśmy na 4:0. Niby zasług wiele, a jednak trudno oprzeć się wrażeniu, że powinien zaprezentować się lepiej. Sporo było w jego grze chaosu, wynikającego… No właśnie, skąd? W efekcie miewał okresy gry świetnej, ale też zupełnie bezproduktywnej. Typowy „Puszka”.

Karol Świderski (5) – Dyskretnie jak na mecz z tak słabym rywalem. Co prawda do siatki trafił, ale liczyliśmy na więcej w przeciągu całego starcia. Zwłaszcza że inne sytuacje też miał, a jedną naprawdę doskonałą (sam na sam) zmarnował koncertowo, trafiając wprost w bramkarza. Im dłużej grał, tym bardziej irytował.

Robert Lewandowski (8) – W tym spotkaniu był dosłownie wszędzie. Cofał się, pomagał, rozgrywał, wykańczał… W efekcie w 45 minut uzbierał dwa gole i sprytną asystę do Linettego. W kontekście jego występu wymowne jest też to, że nawet przeciwko San Marino Polska wyglądała źle, gdy zszedł z boiska.

Łukasz Skorupski (5) – Nie miał nic do powiedzenia przy bramce, która była owocem błędu Piątkowskiego. Poza tym obronił jeszcze dwa całkiem groźne strzały z dystansu. Przyzwoicie wykonał swoją robotę.

Bartosz Slisz (4) – San Marino to idealny przeciwnik, by zadebiutować, pokazać się szerszej publiczności, zabłysnąć. Nic z tego nie zrobił Slisz, który nawet na tle amatorskiego zespołu prezentował się nieprzekonująco. Przede wszystkim dlatego, że grał skrajnie asekurancko i pasywnie.

Adam Buksa (8) – Pamiętamy go z Ekstraklasy i wtedy brakowało mu takiego typowego snajperskiego nosa, by przepchnąć się polu karnym, wyskoczyć, dołożyć głowę lub nogę i zdobyć bramkę. W USA zrobił jednak progres pod tym względem, co dało się zauważyć gołym okiem. Efekt? Trzy gole. Nawet grając przeciwko San Marino jest to wyczyn godny odnotowania. Szacunek za to, że mimo wejścia na boisko przy 4:0 wciąż czuł głód zdobywania kolejnych bramek i nie odpuszczał rywalom.

Nicola Zalewski (6) – Przez 24 minuty zrobił więcej niż Kamiński przez cały swój występ. Zalewski zadebiutował bez kompleksów, wygrywał dużo pojedynków, w które ochoczo się wikłał i zaliczył asystę przy jednym z goli Buksy. Dobry początek młodziana.

Przemysław Frankowski (bez oceny) – Grał za krótko, aby go ocenić.

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...