Trener Legii Warszawa odniósł się do medialnych plotek. „To jest zwyczajne przekłamanie”
Nowy trener Legii Warszawa ma w niej trudny start. Jak dotąd wygrał zaledwie jeden mecz z czterech i szybko zaczęto plotkować o tym, że niebawem Dariusz Mioduski, właściciel klubu, zastąpi go jakimś innym fachowcem. Sam Marek Gołębiewski odniósł się do tych spekulacji w rozmowie z portalem sportowefakty.wp.pl.
Legia Warszawa szuka trenera
Sam fakt, że w ogóle w środowisku zaczęły krążyć takie informacje, wynikały w dużej mierze ze ze słów, które padły z jego ust podczas konferencji prasowej. – Zrobiłem wszystko, co może zrobić trener. Wraz ze sztabem chcieliśmy podbudować chłopaków mentalnie, zmieniliśmy dziś ustawienie. Wpuściłem zawodników, których mogłem wpuścić, aby odmienili losy spotkania. Jak widzieliśmy, efektu nie było żadnego – mówił po porażce ze Stalą Mielec (1:3).
Te słowa miały zostać źle odebrane przez przełożonych Gołębiewskiego, którzy uaktywnili się na rynku trenerskim. Ponoć sam Mioduski kontaktował się z kilkoma szkoleniowcami, a najnowsze doniesienia mówiły, że blisko Legii jest niejaki Giorgos Donis, ale te informacje na razie nie znajdują szerszego potwierdzenia.
Ekstraklasa. Marek Gołębiewski odniósł się do plotek o zwolnieniu
Teraz do różnych plotek postanowił odnieść się sam obecny szkoleniowiec warszawskiej ekipy. – Nie podawałem i nie podam się do dymisji, bo za krótko pracuję, aby to zrobić. Natomiast, jeżeli bym widział, że nie jestem w stanie nic zrobić z tą drużyną, to usiadłbym z prezesem Mioduskim i powiedział mu, jak jest. Na poniedziałkowym spotkaniu wyraźnie mu przekazałem, że się nie poddaję, że widzę, gdzie są problemy i chcę tu pomóc – wyznał Gołębiewski.
To zgrywa się z ostateczną decyzją właściciela klubu, który stwierdził, że finalnie pozwoli pracować temu trenerowi do zimy. Jeśli do tego momentu nie wydobędzie zespołu z kryzysu, nastąpi rozstanie. Co ciekawe jednak zanim ta decyzja została podjęta, mówiło się, że Gołębiewski zdążył już nawet pożegnać się z podopiecznymi, bo spodziewał się zwolnienia.
Tę historię również zdementował sam menedżer. – To w ogóle jest śmieszne. W szatni powiedziałem piłkarzom: „Thank you for your work today”. Szatnia, jak widać, nie jest dostatecznie hermetyczna, coś się z niej wydostaje, tyle że to jest akurat zwyczajne przekłamanie – wyjaśnił.