Paulo Sousa pomógł nam bardziej niż myślimy. „Porzuca Polskę, zostawiając tu dobrą nowinę”
Dodano:

O odejściu selekcjonera narodowej reprezentacji napisano już prawie wszystko i prawie wszystko w tym samym tonie. Portugalczyk Paulo Sousa dokonał niemal niemożliwego – ściągnął na siebie gniew i zjednoczył polski naród prawie tak samo, jak ponad dekadę temu sędzia Howard Webb, który przez słuszną skądinąd decyzję, wyrzucił nas z Euro 2008. Kto i za co mógłby podziękować Sousie? Jest co najmniej jedna taka grupa.
Portugalczyk zawitał do nas pod koniec stycznia, kiedy niespodziewanie przyszło mu zastąpić Jerzego Brzęczka. Był witany jak przybysz z lepszego, futbolowego świata, któremu w przeszłości dane było podnieść puchar Ligi Mistrzów i tym samym wspiąć się na Parnas, niedostępny dla większości piłkarskich wyrobników.
Osiągnięć Paulo Sousy podważać nie sposób, ale niewielu chciało widzieć, że największe triumfy święcił Sousa–piłkarz, a nie Sousa–nauczyciel futbolu. W tej drugiej roli szło mu znacznie gorzej.
Źródło:
Wprost
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.