Łzy w oczach Stocha po kwalifikacjach w Innsbrucku. „Na ten temat porozmawiam z trenerem, a nie tu”
3 stycznia polscy skoczkowie narciarscy ponownie ruszyli do boju, kontynuując rywalizację w Turnieju Czterech Skoczni. Tym razem brali udział „tylko” w kwalifikacjach do właściwych zawodów w Innsbrucku. Awans wywalczyło pięciu z sześciu podopiecznych, ale w tym gronie nie znalazł się Kamil Stoch.
Kwalifikacje w Innsbrucku. Kryzys Kamila Stocha trwa
Trzykrotny mistrz olimpijski oddał bardzo słaby skok jak na jego możliwości. Biorąc jednak pod uwagę to, jak zaprezentował się niedawno w Garmisch-Paternkirchen, jego najnowszy rezultat nie dziwi aż tak bardzo. W kwalifikacjach w Innsbrucku był dopiero 59. na 77 startujących. Pofrunął na 114 metrów, ale uzyskał jedynie 91,2 punktów.
Zaraz po zakończeniu rywalizacji Stoch pojawił się przed kamerami Eurosportu, gdzie nie potrafił jednoznacznie wytłumaczyć dręczącego go kryzysu. – Miałem wszystko poukładane i jasny plan na ten dzień. To był dobry plan. Byłem przekonany co do tego, że zadziała, a nie zadziałał w ogóle. Z trenerem wprowadziliśmy korekty przed każdą próbą. Wydaje mi się, że ten ostatni pod względem technicznym był okej. No ale… Ech, jak ja mam ocenić taki skok, no sam mi powiedz? – pytał retorycznie reportera.
Czy Kamil Stoch zrezygnuje z udziału w Turnieju Czterech Skoczni?
– To nie skocznia czy warunki są problemem. On jest u mnie w technice – stwierdził. Dziennikarz chciał dopytać, co dokładnie miał na myśli. – Ale nie wiem jaki, tego ci nie powiem. Nie kopmy głębiej w tym temacie – uciął wątek ze łzami w oczach.
Przed kwalifikacjami w Innsbrucku i tuż po zawodach w Garmisch-Paternkirchen przedstawiciele PZN i członkowie sztabu szkoleniowego Polaków zastanawiali się, czy nie lepiej byłoby wycofać Stocha z Turnieju Czterech Skoczni. Ostatecznie lider naszej kadry postanowił zostać w drużynie, o czym zadecydował do spółki z selekcjonerem Doleżalem.
Po konkursie eliminacyjnym w Innsbrucku naturalnie ten temat powrócił. – Na ten temat mogę porozmawiać z trenerem, a nie na forum publicznym – zakończył załamany Stoch.