Były reprezentant ostro skrytykował Zbigniewa Bońka. Padły słowa o „rozpasaniu”
Były rzecznik Andrija Szewczenki ujawnił, że Ukrainiec doszedł już do porozumienia z Polskim Związkiem Piłki Nożnej i za prowadzenie kadry Biało-Czrwonych ma zarabiać 2,5 mln euro rocznie. Nawet jeśli Cezary Kulesza nie zdecyduje się na podpisanie kontraktu z triumfatorem Złotej Piłki, stawiając chociażby na Adama Nawałkę, kierowana przez niego federacja musi liczyć się ze znacznymi wydatkami. Nowy selekcjoner miałby zarabiać minimum 200 tys. złotych miesięcznie niezależnie od tego, czy uda mu się wygrać baraże i awansować na mistrzostwa świata, czy też nie.
Dariusz Dziekanowski: Zbigniew Boniek dał przyzwolenie na rozpasanie
Według Dariusza Dziekanowskiego taka polityka płacowa jest błędna. „Uważam, że płacenie trenerowi i jego sztabowi ogromnych, stałych comiesięcznych, bardzo wysokich sum, nie jest najszczęśliwszym rozwiązaniem. Powinien być wdrożony racjonalny system motywacyjny, w którym każdy selekcjoner byłby rozliczany z wyników i celów, które ma osiągać” – ocenił były reprezentant w felietonie dla „Przeglądu Sportowego”.
Jak dodał były piłkarz, obecnie PZPN tworzy „złą tradycję”, ponieważ coraz częściej mówi się, że sztab szkoleniowy może zarabiać tyle samo co selekcjoner. „Nie widzę ku temu przesłanek… Niestety, podczas kadencji Adama Nawałki, a później także Paulo Sousy, były szef PZPN Zbigniew Boniek dał przyzwolenie na pewnego rodzaju rozpasanie” – czytamy. Wspomniane „rozpasanie” miałoby polegać na dopuszczeniu do rozbudowania sztabów „do bezzasadnie wielkich rozmiarów”, a w przypadku Portugalczyka zgoda na zbudowanie sztabu wyłącznie z jego rodaków.
Dwóch asystentów w sztabie selekcjonera?
Dziekanowski przytoczył też argumenty przemawiające za tym, by sztab szkoleniowy nie był opłacany tak samo, jak trener. „Co takiego miałby robić w tej chwili na przykład trener bramkarzy? Za co miałby otrzymywać co miesiąc kilkadziesiąt tysięcy złotych? Żeby zadzwonić kilka razy po meczach do Wojtka Szczęsnego?” – zapytał retorycznie.
Według byłego piłkarza jedynym zadaniem członków sztabu szkoleniowego do czasu meczów barażowych miałaby być obserwacja zawodników, a nowy selekcjoner powinien współpracować z dwoma asystentami i analitykiem. Pozostali specjaliści, w tym trener przygotowania fizycznego czy trener bramkarzy, powinni zdaniem Dziekanowskiego pracować jako konsultanci. „Szukanie zajęcia na siłę, pozorowanie pracy i tworzenie wokół niej legend, nie powinno mieć miejsca” – stwierdził.