Lukas Podolski nie gryzł się w język. Wymownie skomentował mecz w wykonaniu Górnika

Dodano:
Kamil Stoch Źródło: Newspix.pl / Łukasz Grochala/CYFRASPORT
Górnik Zabrze przegrał z Lechem Poznań i odpadł z Pucharu Polski na etapie ćwierćfinału. Po meczu rozczarowania grą swojego zespołu nie krył Lukas Podolski, który w wymownych słowach skomentował przebieg spotkania.

Do półfinału Pucharu Polski awansowały Olimpia Grudziądz, Raków Częstochowa, Legia Warszawa i Lech Poznań, który w ćwierćfinale pokonał Górnika Zabrze. Kolejorz wygrał 2:0 po bramkach Joao Amarala, a 84 minuty na murawie spędził Lukas Podolski. Były reprezentant Niemiec nie pomógł jednak swojej drużynie w nawiązaniu wyrównanej walki z podopiecznymi Macieja Skorży, a po końcowym gwizdku sędziego nie krył rozczarowania wynikiem.

Puchar Polski. Lukas Podolski nie gryzł się w język

Podolski w rozmowie z Polsatem Sport przyznał, że jego drużynie brakowało agresji. – Graliśmy przecież u siebie – stwierdził. – Nie ma jednak co się teraz wk***** – przekonywał. Jak dodał, Górnik nie jest zadowolony z rezultatu, ale nie zamierza długo roztrząsać porażki z Lechem. – Trzeba podnieść głowę, bo w niedzielę mamy już kolejny mecz. Mogło wyjść w Pucharze Polski inaczej, ale nie możemy tego już zmienić – stwierdził.

Górnik może skupić się teraz na walce w Ekstraklasie, gdzie zajmuje szóste miejsce. Drużyna prowadzona przez Jana Urbana traci 15 punktów do przewodzącego stawce Lecha, ale ostatnią ligową wygraną odnotowała na początku lutego. To sprawia, że piłkarze z Zabrza wkrótce mogą stracić wysoką pozycję w tabeli, czego świadomość ma Podolski. – Mamy swoje punkty, na razie nie gramy na dole, ale to szybko może się zmienić. Musimy uważać – stwierdził napastnik.

Przypomnijmy, do końca zmagań ligowych w Polsce pozostało 11 kolejek. Przed startem kolejnej rundy liderem pozostaje Lech, który ma dwa punkty przewagi nad drugą Pogonią Szczecin i trzy nad trzecim Rakowem Częstochowa. Tuż za podium plasuje się Radomiak Radom, który traci już dziewięć „oczek” do Kolejorza.

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...