Raków Częstochowa stracił punkty! Drużyna Papszuna może nie zdobyć mistrzostwa
W 32. kolejce opromieniony triumfem w Pucharze Polski Raków Częstochowa podejmował Cracovię. Częstochowianie nadal są w grze o mistrzostwo Polski. Przed tą serią gier piłkarze Marka Papszuna mieli tyle samo punktów co Lech Poznań (po 65). Pasy z kolei nie rywalizują już o nic. Krakowski zespół zapewnił sobie utrzymanie, a przez liczne wpadki nie ma też szans na zajęcie miejsca premiowanego awansem do europejskich pucharów. Faworytem tego starcia była drużyna z Częstochowy, ale ekipa prowadzona przez Jacka Zielińskiego ma patent na swojego rywala. Od kiedy Raków Częstochowa wrócił do PKO Ekstraklasy, czyli od 2019 roku, jeszcze nie zdołał pokonać Cracovii w rozgrywkach ligowych.
Dobra pierwsza połowa w wykonaniu Rakowa Częstochowa
Po pierwszych dziesięciu minutach może nawet kwadransie dobrej gry goście z Krakowa zaczęli być tylko tłem dla powoli rozpędzającej się maszyny Marka Papszuna. Gospodarze z każdą kolejną upływającą minutą dochodzili do coraz groźniejszych sytuacji. Mieli jednak problem ze skutecznością. Oddali w tej pierwszej połowie osiem strzałów na bramkę Pasów, z czego tylko dwa były celne. Znakomitą okazję miał m.in. Patryk Kun, ale reprezentant Polski pomylił się i skierował piłkę obok słupka. Na szczęście dla nich odważne ataki przyniosły upragniony skutek.
W 38. minucie Raków Częstochowa miał rzut rożny. Ivi Lopez nieco przeciągnął dośrodkowanie, ale futbolówka spadła pod nogi Bena Ledermana. Pomocnik częstochowskiej drużyny wpadł w pole karne i zachowując dużą przytomność umysłu dograł wprost na głowę Vladislavsa Gutkovskisa. Łotewski napastnik precyzyjnym strzałem trafił do siatki przeciwników. 27-latek po raz dziewiąty w tym sezonie wpisał się na listę strzelców. Liderzy PKO Ekstraklasy byli na dobrej drodze do kolejnego zwycięstwa, a tym samym przybliżenia się do mistrzowskiego tytułu.
Strata punktów. Drużyna Papszuna musi liczyć na wpadkę Lecha Poznań
W pierwszym kwadransie gry po zmianie stron ze zdecydowanie lepszej strony prezentowali się gospodarze. Wydawało się, że kwestią czasu jest, kiedy wicemistrzowie Polski podwyższą swoje prowadzenie. Wreszcie po ładnym, prostopadłym podaniu z głębi pola Iviego Lopeza do bramki trafił Mateusz Wdowiak. Gol został jednak anulowany, ponieważ były piłkarz Cracovii w momencie zagrania znajdował się na minimalnym spalonym.
Natomiast kolejny kwadrans rozpoczął się od zmiany w zespole gości. Jacek Zieliński zdecydował się wpuścić na plac gry m.in. Otara Kakabadze. Gruzin po zaledwie kilkudziesięciu sekundach przebywania na boisku zaliczył asystę przy bramce Sergiu Hanki. Rumuński gwiazdor Pasów wykazał się precyzją, a dodatkowo dopisało mu również szczęście. Kibice zgromadzeni na trybunach momentalnie ucichli. Częstochowianie przez chwilę nie dowierzali własnym oczom. Do końca meczu optyczną przewagę mieli raczej zawodnicy Marka Paszuna, ale Cracovia raz po raz wychodziła z kontratakami. Obie ekipy miały szanse za zdobycie kolejnych bramek, jednak ostatecznie spotkanie zakończyło się podziałem punktów.
Remis z krakowskim zespołem to spora wpadka Rakowa Częstochowa. Wicemistrzowie Polski muszą teraz z niecierpliwością czekać na to, co zrobi Lech Poznań. Być może ta strata punktów w zadecyduje o tytule mistrzowskim.