Marek Jóźwiak dla „Wprost”: Mam nadzieję, że z Francją pokażemy, że potrafimy grać w piłkę

Dodano:
Reprezentacja Polski Źródło: PAP/EPA / Friedemann Vogel
Polska w kiepskim stylu przegrała 0:2 z Argentyną w trzeciej kolejce grupy C na mistrzostwach świata. Na szczęście wynik spotkania Meksyk – Arabia Saudyjska ułożył się po naszej myśli i ostatecznie awansowaliśmy do fazy pucharowej MŚ. O ocenie postawy Biało-Czerwonych i o meczu z Francją porozmawialiśmy z byłym piłkarzem m.in. Legii Warszawa Markiem Jóźwiakiem.

Reprezentacja Polski zaliczyła szczęśliwą porażkę 0:2 z Argentyną, która dała Biało-Czerwonym pierwszy po 36 latach awans do finałów mistrzostw świata. O tym, kto zajął drugie miejsce w grupie C zdecydował mecz Arabia Saudyjska – Meksyk, który skończył się 1:2. Ostatecznie bilans bramek zadecydował, że podopieczni Czesława Michniewicza skończyli swoje zmagania za Albiceleste.

Norbert Amlicki „Wprost”. Śledził Pan oba spotkania, czy skupił się Pan na meczu BIało-Czerwonych?

Marek Jóźwiak, były piłkarz m.in. Legii Warszawa i EA Guingamp oraz działacz piłkarski: Oglądałem oba spotkania i kontrolowałem to, co się dzieje. Widziałem też, że mamy przewagę pozytywny bilans bramkowy i mamy mniej żółtych kartek. Kiedy wpadła trzecia bramka dla Meksyku myślałem, że już jest po nas. Dobrze się stało, że ta bramka nie została uznana, bo mogło być jeszcze gorzej.

Jak skomentowałby Pan nasz mecz z Argentyną?

Powiem szczerze, że ciężko jest mi skomentować ten mecz. Czesław Michniewicz jest urodzony pod szczęśliwą gwiazdą i jest chyba wielkim farciarzem, żeby awansować z grą, którą trudno jest oglądać.

Ale cieszmy się z awansu po tylu latach, bo trener po raz kolejny złamał jakąś granicę. Mimo że gra wyglądała bardzo słabo i uważam, że to była powtórka meczu z Meksykiem, chociaż tam mieliśmy sytuację Roberta Lewandowskiego, a w tym spotkaniu nie potrafiliśmy wymienić dwóch prostych podań.

Tylko dzięki postawie Arabii Saudyjskiej, która walczyła do końca i temu, że w końcówce Argentyna trochę nam odpuściła w ostatnich 15-20 minutach stało się tak jak się stało. Można powiedzieć, że mieliśmy nerwowy, ale ostatecznie spokojny awans.

Decyzja o podyktowaniu rzutu karnego i obrona Wojciecha Szczęsnego

Mogłoby go nie być, gdyby nie Wojciech Szczęsny jego obrona rzutu karnego

Wojciech Szczęsny powiedział po meczu z Meksykiem, że bez Roberta Lewandowskiego nie byłoby nas na tym mundialu. To ja powiem tak, dzięki Wojciechowi Szczęsnemu jesteśmy w 1/8 finału mistrzostw świata, bo to on nam te finały załatwił, nikt inny.

Bramki po karnych w tym meczu i w spotkaniu z Arabią Saudyjską mogły zadecydować o tym, że moglibyśmy się już pakować. To, że jesteśmy w 1/8 finału mistrzostw świata tylko i wyłącznie zasługa Wojciecha Szczęsnego i myślę, że to teraz Robert i koledzy powinni podziękować mu za obronę.

Co sądzi Pan o tej decyzji VAR w sprawie tego faulu na Leo Messim?

Trzeba też przyznać, że sędzia od początku nam trochę nie sprzyjał, delikatnie rzecz ujmując. Było kilka wejść na Robercie Lewandowskim, Przemysławie Frankowskim czy Piotrze Zielińskim, gdzie te żółte kartki powinny się pojawić, ale nie pojawiały się.

Jeśli chodzi o sytuację z 37. minuty, ja to nazywam „karnym ery VAR”. Zawodnicy będą wykorzystywać takie miękkie i przypadkowe faule. Nie wiem, jak bramkarz, który wychodzi do dośrodkowania miałby nie wyciągać ręki. Co prawda Wojtek minął się z piłką, ale nie przeszkodził Messiemu w oddaniu strzału. Takie karne będą jeszcze w następnych meczach. Ale to był przypadkowy i niepotrzebny błąd Wojciecha Szczęsnego.

Ponadto Wojciech Szczęsny miał jeszcze kilka świetnych interwencji i dzięki temu przegraliśmy 0:2, a nie 0:5.

Marek Jóźwiak: Plan gry od początku spalił na panewce

Czy ten mecz dało się rozegrać inaczej?

Nie chciałbym do końca krytykować Czesława Michniewicza, bo osiągnął historyczny sukces, natomiast jeśli ktoś wystawia dzisiaj Karola Świderskiego na pozycji napastnika, a zawodnik realnie gra na pozycji prawego pomocnika i biega w defensywie, to troszeczkę się to mija z celem i nijak ma się do taktyki.

Później selekcjoner wprowadził dwóch skrzydłowych, którzy praktycznie grali jako boczni obrońcy. Jeśli po odbiorze piłki nie masz siły przebicia i nie wiesz, co z nią zrobić, to nie masz szans utrzymać wyniku przeciwko tak dobrze grającej drużynie, jaką jest Argentyna.

Ten plan gry od początku spalił na panewce. Bardzo słabo grali Krychowiak i Bielik. Dziś nie można było nikogo wyróżnić, no oprócz Bereszyńskiego, który się starał, młodego Kiwiora i oczywiście Wojtka Szczęsnego. Wszyscy dziś byli poza grą, zostali zdominowani.

Błąd Kiwiora w końcówce mógł nas sporo kosztować.

Źródło: WPROST.pl
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...