Co za gol młodego piłkarza! To piękne uderzenie pogrążyło Widzew Łódź

Dodano:
Piłkarze Warty Poznań i Dominik Kun z Widzewa Łódź Źródło: Newspix.pl / Artur Kraszewski / APPA
Do sensacji doszło podczas meczu Widzew Łódź – Warta Poznań. To drużyna Janusza Niedźwiedzia uważana była za faworyta, ale nie wywiązała się odpowiednio z tej roli. Starcie zakończyło się więcej niespodziewanym zwycięstwem Zielonych.

Widzew Łódź w rundzie wiosennej nie przypomina zespołu, który tak bardzo imponował w Ekstraklasie w pierwszej połowie sezonu 2022/23. Tym razem RTS mierzył się z Wartą Poznań i nie potrafił pokonać teoretycznie słabszego rywala. To ekipa Dawida Szulczka błysnęła skutecznością.

Widzew Łódź – Warta Poznań. Niespodziewane prowadzenie gości

Niespodziewanie to goście jako pierwsi wyszli na prowadzenie, choć co do prawidłowości strzelonego gola były wątpliwości. Już w 12. minucie Zrelak pokonał Ravasa tuż po stałym fragmencie. Mimo iż łodzianie wybili futbolówkę po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, Matuszewski momentalnie podał górą do napastnika, a ten uderzył nie do obrony – od razu, z powietrza. Sędzia początkowo odgwizdał pozycję spaloną, ale po weryfikacji uznał tę bramkę.

Łodzianie naturalnie próbowali jak najszybciej odrobić stratę, aczkolwiek niewiele wychodziło im w ofensywie. Brakowało takiego ostatniego podania, po którym jakikolwiek podopieczny trenera Niedźwiedzia doszedłby do komfortowej sytuacji strzeleckiej.

Widząc swoją niemoc, Widzewiacy próbowali przekonać sędziego, że po jednej z akcji należał im się rzut karny. Chodziło o moment, w którym piłka po koźle trafiła w łokieć zdezorientowanego Stavropoulosa. Arbiter obejrzał całe to zdarzenie przy pomocy ekranu VAR i ostatecznie uznał, iż było to zbyt przypadkowe.

Piękny gol Macieja Żurawskiego w meczu Widzew – Warta

Niewiele zmieniło się po przerwie. Zieloni nadal skupiali się głównie na defensywie, a gospodarze próbowali ich jakkolwiek zaskoczyć. To udało się im w 54. minucie, lecz nawet wówczas wynik się nie zmienił. Terpiłowski odebrał wówczas idealne dośrodkowanie z lewej flanki i mimo tego, że nikt go nie krył, uderzył w trybuny.

Co ciekawe zamiast gola na remis, niebawem obejrzeliśmy przepiękne uderzenie Żurawskiego, po którym zrobiło się 2:0 dla Warty. Najpierw futbolówkę przejął Maenpaa, podał do Polaka, a ten podbił ją sobie dwukrotnie, omijając przeciwnika, a następnie huknął z powietrza. Choć Ravas starał się obronić ten strzał, nie dał rady. Widzew zaś był najbliższy zdobycia bramki w 88. minucie, jednak po centrze Stępińskiego z prawego skrzydła Shehu uderzył w poprzeczkę. Więcej goli już nie padło, więc RTS sensacyjnie przegrał 0:2.

Źródło: WPROST.pl
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...