Nicki Pedersen wciąż kontynuuje karierę. Lekarze przecierają oczy ze zdumienia
Nicki Pedersen jest ikoną światowego żużla. W swojej karierze trzykrotnie sięgał po tytuł indywidualnego mistrza świata – w latach 2003, 2007, 2008. Do tego dołożył srebro i trzy brązowe medale. W kwietniu skończy 47 lat i do walki o miano najlepszego zawodnika globu już na pewno nie wróci. To jednak nie oznacza, iż brakuje mu ambicji. Duńczyk wciąż zamierza zachwycać kibiców czarnego sportu, mimo że w sportowym życiu napotkał wiele przeszkód. Lekarze nie dowierzają, że wciąż kontynuuje karierę.
Złamanie miednicy i uszkodzenie panewki kości biodrowej
Wydaje się, że najgorsze kontuzje przytrafiły się Pedersenowi po ukończeniu 40. roku życia. W sezonie 2022 podczas meczu ligowego w Polsce jego zespołu z Grudziądza przeciwko Fogo Unii Leszno miał upadek wspólnie z Piotrem Pawlickim. Diagnoza była druzgocąca. Złamana miednica oraz uszkodzona panewka kości biodrowej. A przecież kilka tygodni wcześniej miał uszkodzone żebra wskutek innego upadku.
Wtedy wielu zawodników, będąc w sytuacji Pedersena, zwyczajnie by się poddało i odstawiło motocykl na bok. Duńczyk po raz kolejny w swoim życiu pokazał twardy charakter. Postanowił, że będzie kontynuował karierę. Lekarze, którzy go operowali, odradzali mu dalszą jazdę na żużlu.
– Pomyślałem, że muszę wrócić. Jestem takim typem sportowca, że nie mogłem odpuścić. Staram się myśleć o kolejnych występach. Gdybym nie miał wiary w to, że mogę wrócić na odpowiedni poziom, to nigdy bym się na to nie zdecydował. Codziennie odczuwam ból, gdy wstaję z łóżka – powiedział w rozmowie z dziennikiem „BT”.
Odstawił leki i zmienił klub
Pedersen po dramatycznym wypadku na torze w Grudziądzu wiedział, że nie będzie w stanie wrócić na tor w sezonie 2022, więc skupiał się na tym, co może się wydarzyć w kolejnym roku. Początkowo ból był nie do zniesienia, a to sprawiło, że zażywał morfinę. Obecnie jednak tego nie robi.
– Nie chcę, aby leczono mnie z bólu za pomocą leków. Staram się za to odpowiednio wytrenować moje ciało – powiedział. – To jest trudne, ale też zapłaciłem cenę za wspaniałą karierę – dodał.
Niespełna 47-letni żużlowiec podkreślił, iż jest dumny z tego, w jakim kierunku poszedł. Uważa, że decyzja o kontynuowaniu długoletniej żużlowej przygody jest dobra. Nie zraża go fakt, że w sezonie 2024 będzie jeździł na zapleczu najwyższej klasy rozgrywkowej po raz pierwszy od 2003 roku. Pedersen wrócił do Rzeszowa i został zawodnikiem miejscowej Texom Stali. Jego nazwisko wciąż będzie ściągać kibiców na trybuny.