Czesi do dziś nie mogą przeboleć tej bramki. Złoty gol zabrał im wielki triumf
Polscy kibice długo drżeli o awans na mistrzostwa Europy. Drużyna, która występuje na Euro nieprzerwanie od 2008 roku, mocno zawodziła w fazie grupowej i dopiero dzięki barażom zapewnia sobie prawo gry na czerwcowym turnieju. Naszą grupę E wygrała Albania, ale tuż za nimi znaleźli się Czesi.
Zespół Ivana Haska (który zastąpił Jaroslava Silhavego, architekta awansu na turniej), z pewnością nie jest wymieniany w gronie kandydatów do sukcesu w Niemczech. W grupie F zagrają z Turcją, Gruzją i Portugalią, więc awans nie wydaje się niemożliwym zadaniem. Niemniej południowi sąsiedzi z nostalgią wspominają drugą połowę lat 90., kiedy to po rozpadzie Czechosłowacji stali się czołową siłą Europy.
Reprezentacja Czech zadomowiła się w piłkarskiej elicie
Czesi nie mieli większego problemu z wygraniem swojej grupy eliminacyjnej przed Euro 1996. W walce o bezpośredni awans zawodnicy Dusana Uhrina pokonali Holendrów, a także Norwegów, Białorusinów, Luksemburczyków i Maltańczyków. Impreza sprzed 28 lat była pierwszą ze zmienionym formatem. Zamiast ośmiu ekip wystartowało aż szesnaście. Taki rozmiar utrzymał się 20 lat. Od czasu Euro 2016 w mistrzostwach Starego Kontynentu uczestniczą 24 zespoły.
Południowi sąsiedzi nie mieli za to łatwego zadania w fazie grupowej mistrzostw organizowanych w Wielkiej Brytanii. Turniej pod hasłem „Football Comes Home” nawiązujący do faktu, że to właśnie na Wyspach ustandaryzowano grę w futbolu, zgromadził wielkie ekipy i gwiazdy. Reprezentacja Uhrina znalazła się w jednej czwórce z Niemcami, Włochami i Rosją. Na „dzień dobry” musieli przetrawić solidną porażkę od pierwszych z wymienionych. Ekipa Bertiego Vogtsa wygrała 2:0 po dwóch bramkach w pierwszej połowie (Ziege i Moller). W meczu nie brakowało walki, o czym świadczy fakt, że aż dziesięciu graczy zakończyło go z zółtą kartką.
Bohaterom tekstu lepiej poszło w kolejnym starciu, przeciwko Italii. W Liverpoolu kibice znów obejrzeli wszystkie bramki w pierwszej połowie. Szybko wynik meczu otworzył Pavel Nedved, a kilkanaście minut później wyrównał Enrico Chiesa. Bramkę przesądzającą o trzech punktach w 35. minucie zdobył Radek Bejbl. Rywale mieli utrudnione zadnie, gdyż przez większość spotkania rywalizowali w dziesiątkę. Przed drugą bramką dla Czechów czerwony kartonik ujrzał Luigi Apolloni.
Nieoczekiwanie trudnym rywalem okazali się Rosjanie. Rywale, którzy wcześniej przegrali dwa mecze, nie mieli już szans na awans do ćwierćfinału. Mimo to sprawili ogrom problemów kadrze naszych południowych sąsiadów. Do przerwy Czesi mogli być zadowoleni, gdyż prowadzili 2:0. Początek drugiej połowy należał jednak do rywali, którzy w kilka minut wyrównali stan meczu. Zespół Olega Romantseva (który w czasie turnieju skonfliktował się ze swoimi zawodnikami) w 85. minucie wyszedł nawet na prowadzenie. Awans do ćwierćfinału uratował Czechom Vladimir Smicer. Pomocnik strzelił gola, który jak się okazało zapewnił bezcenny triumf. Choć Czesi i Włosi mieli taki sam bilans punktowy (Włosi zremisowali w ostatniej kolejce z Niemcami), to wynik bezpośredniego pojedynku faworyzował ekipę Uhrina.
Karel Poborsky zapisał się w pamięci fanów futbolu
W ćwierćfinale na Czechów czekali Portugalczycy, zwycięzcy grupy D, którzy nie przegrali żadnego meczu. To oni byli faworytem starcia w Birmingham, ale to nie oni schodzili z murawy z awansem do półfinału. Tamto starcie do dziś tkwi w pamięci kibiców z powodu jedynej bramki, jaka wówczas padła. W 53. minucie piłkę otrzymał Karel Poborsky. Pomocnik przedryblował kilku przeciwników i wykorzystał fakt, że Victor Baia wyszedł z bramki. W efektowny sposób przelobował bramkarza, czym zapisał się w historii turnieju.
– To był fantastyczny gol, niesamowicie ważny dla nas. Wielu młodych piłkarzy nie pamięta mnie jako piłkarza, ale pamiętają tamtą bramkę. Wiele osób ją widziało. Cieszę się, że zostawiłem coś po sobie – wspominał w 2016 roku Poborsky w rozmowie z UEFA.
Czesi napisali historię Euro 1996
Rewelacja turnieju w półfinale musiała zmierzyć się z Francuzami, którzy z wielkimi problemami przeszli przez ćwierćfinał. Dopiero po rzutach karnych pokonali Holendrów. Nie mogli się spodziewać, że mecz z Czechami okaże się znacznie trudniejszy. Zespół Dusana Uhrina musiał sobie radzić bez Radoslava Latala. Były trener polskich klubów błyszczał na tamtym turnieju. W starciu z Portugalią otrzymał czerwoną kartkę i nie mógł wesprzeć kolegów.
W starciu z Trójkolorowymi nie zabrakło walki. Zabrakło za to bramek. Przez 90 minut kibice na Old Trafford musieli obejść się smakiem. Leslie Mottram pokazał sześć żółtych kartek, ale ani razu nie nakazał wznowić gry od środka boiska. Rozstrzygnięcie przyniosły rzuty karne. Strzelał Zidane, Nedved, Djorkaeff czy Poborsky. Każdy z nich trafił. Przełom nastąpił, gdy Petr Kouba nogą obronił słaby strzał Reynalda Pedrosa. Miroslav Kadlec wykorzystał okazję i posłał swój zespół do finału Euro.
Oliver Bierhoff wbił nóż w czeskie serca
Czechosłowacja zaznała smaku sukcesu na mistrzostwach Europy. Reprezentacja triumfowała w 1976 roku, a dwukrotnie docierała do najlepszej czwórki. Dwadzieścia lat później nie było już jednak tego kraju. W finale na Wembley występowali „sami” Czesi. Angielscy kibice liczyli na występ ich kadry, ale w półfinale rzutu karnego nie wykorzystał Gareth Southgate. To sprawiło, że w finale doszło do powtórki z fazy grupowej. Czechy znów mierzyły się z Niemcami.
Tym razem mecz był bardziej wyrównany niż kilkanaście dni wcześniej. Do przerwy nie padła żadna bramka. W drugiej połowie to Czesi jako pierwsi cieszyli się z prowadzenia. Po ostrym wejściu defensora Niemiec sędzia wskazał na „jedenastkę”. Gola z karnego strzelił Patrik Berger, wprawiając w euforię czeską część trybun w Londynie. Kilka minut później Vogts wyciągnął (jak się później okazało) jokera z szafy. Oliver Bierhoff wszedł w miejsce Scholla, by po chwili doprowadzić główką do wyrównania. Do końca regulaminowego czasu gry nie padła już kolejna bramka.
To oznaczało dogrywkę rozgrywaną na zasadach „złotego gola”. Oznaczało to, że pierwsza ekipa, która zdobędzie bramkę automatycznie wygrywa mecz. Sędzia kończył w tym momencie spotkanie, nie dając szansy na odrobienie straty. W 95. minucie nastąpiło zamieszanie w polu karnym Czechów. Bierhoff najpierw zastawił się, a później po obrocie uderzył piłkę. Ta odbiła się od jednego z rywali i zmyliła Koude.
– Myślę, że na boisku ten strzał wyglądał na trudniejszy do obrony niż w telewizji. Miał wielką moc i kierunek – wspominał po latach niemiecki napastnik.
Bierhoff zdjął koszulkę i rozpoczął zabawę z kolegami. Z kolei Czesi pogrążyli się w smutku. Choć byli wielką rewelacją turnieju, to przez moment byli bardzo blisko wielkiego sukcesu, którego jako oddzielny kraj do dziś nie widzieli.
„Czeski piłkarz” na dobre zapadł w pamięć kibicom
W tym roku mija 28 lat od wydarzeń z Anglii. Wielu graczy ówczesnej kadry Czech na dobre wpisało się w historię europejskiego futbolu. Co więcej, Latal (wybrany do składu turnieju) dał się poznać nawet polskiej piłce. Do dziś wiele osób wychowanych w latach dziewięćdziesiątych z nostalgią wspomina tamtą ekipę. I to nie tylko z powodu charakterystycznych fryzur na „czeskiego piłkarza”…