Spojrzała na rywalki i już poczuła medal VNL. Stysiak: My je po prostu zgasiłyśmy

Dodano:
Reprezentantka Polski Magdalena Stysiak Źródło: Newspix.pl / Anna Klepaczko
Magdalena Stysiak z uśmiechem i ze zmęczeniem wspomina drugi z rzędu medal Ligi Narodów polskiej kadry. Atakująca zdradziła „Wprost”, dlaczego czuła się pewna zwycięstwa nad Brazylijkami i jak widzi szansę swojego zespołu podczas nadchodzących igrzysk olimpijskich.

Reprezentantki Polski wróciły do Polski po zdobyciu brązowego medalu Ligi Narodów. Po sukcesie z ubiegłego roku w Arlington, zawodniczki Stefano Lavariniego powtórzyły wyczyn w Bangkoku, pokonując w ćwierćfinale Turcję, a w meczu o trzecie miejsce Brazylię. Obie kadry uchodziły za faworytów spotkań. Mimo to Biało-Czerwone pokazały mocny charakter i solidne umiejętności, przesądzając o zwycięstwie w tie-breakach.

Bolesna droga do sukcesu polskich siatkarek

Zawodniczki miały dość wymagającą drogę do kolejnego sukcesu. Turczynki to od zawsze niewygodny rywal dla polskich siatkarek. Przez lata na wielkich imprezach rywalki znajdowały sposób na Biało-Czerwone. Teraz w ćwierćfinale rolę się odwróciły. Ekipie Daniele Santarellego nie pomogła dobrze dysponowana Melissa Vargas czy Ebrar Karakurt, która w oprócz sztuczek siatkarskich próbowała jeszcze pozasportowo wyprowadzić Polki z mentalnej równowagi.

Krótka przerwa pomiędzy ćwierćfinałem i półfinałem sprawiła, że mecz z Włoszkami był jednostronnym pokazem sił zespołu Julio Velasco. Późniejsze zwyciężczynie VNL 2024 szybko rozprawiły się z Polską, triumfując 3:0. Na koniec przyszedł pojedynek z Brazylijkami, które w fazie grupowej wygrały 3:1. W meczu o trzecie miejsce doszło do pewnego rodzaju rewanżu.

Rozmowa z Magdaleną Stysiak, atakującą reprezentacji Polski

Magdalena Stysiak od lat uchodzi za filar reprezentacji Polski. Podczas Ligi Narodów po raz kolejny pokazała, że kadra może liczyć na jej ogromny wachlarz umiejętności. Siatkarka, która w minionym sezonie wraz ze Stefano Lavarinim, Krystianem Pachlińskim i Bartoszem Groffikiem reprezentowała barwy Fenerbahce Stambuł, w krótkiej rozmowie z „Wprost” po przylocie do Polski odwołała się do poczynań z Bangkoku, całej VNL 2024, a także do nadziei związanej z turniejem olimpijskim. Pochodząca z Turowa atakująca poświęci najbliższe kilka dni na odpoczynek, by wraz z początkiem tygodnia rozpocząć przygotowania do najważniejszej imprezy w karierze.

Michał Winiarczyk, „Wprost”: Gdy rok temu rozmawialiśmy w Mielcu po zakończeniu VNL 2023 mówiłaś, że po ostatniej piłce czułaś, jak spada ci wielki kamień z serca. Czy po zakończeniu starcia z Brazylijkami w tym roku kamień był mniejszy?

Magdalena Stysiak: Zdecydowanie był mniejszy. Może nie powinnam tego mówić, ale w trakcie meczu z Brazylią wiedziałam, że to wygramy. W ubiegłym roku nie byłam taka pewna. To są zupełnie różne odczucia. Grałyśmy teraz taką siatkówkę, że patrzyłam na twarze rywalek i mówiłam sobie w głowie: To będzie nasz medal. Mogliśmy wygrać ten mecz 3:0.

Na to złożyła się wasza siła czy ich słabość?

Kombinacja obydwu rzeczy. My je po prostu zgasiłyśmy. One nie wiedziały, co się dzieje. Nie oczekiwały takiej siatkówki od nas i na boisku wyglądały na zaskoczone.

Wcześniej wygrałyście z Turcją, trudnym rywalem dla Polek na wielkich imprezach. Zwycięstwo z kadrą Danielle Santarellego po tie-breaku w sytuacji, w której Ebrar Karakurt robiła wiele, by was sprowokować, ma dla ciebie specjalne znaczenie?

Ebrar jest znana z takich zachowań. W ten sposób nakręca się do gry. Znam ją również poza boiskiem. Wiem, że jak gra źle, to musi się właśnie naładować emocjonalnie, robiąc takie głupoty. Nie będę kłamać, widziałam to, ale celowo nie reagowałam. Poszłam do pani sędzi i powiedziałam jej, że albo ona jej zwróci uwagę, albo ja jej coś w końcu powiem. To skończyłoby się problemem… a tego raczej nikt by nie chciał (śmiech).

Fajnie było wygrać z reprezentacją Turcji, Myślę, że każdy mecz z mocnym przeciwnikiem na tym turnieju czegoś nas nauczył. Pokazał, że nasza siatkówka wygląda coraz lepiej. Jestem pewna, że z czasem będziemy jeszcze silniejsze.

Da się porównać mecz z Włoszkami z fazy grupowej i z półfinału. Dwa spotkania, dwa różne wyniki.

To jest całkowicie inny zespół. Uważam, że Włoszki w takim składzie, z takim trenerem i formą są nie do pokonania.

Nie do pokonania przez wszystkich… oprócz was?

Chciałabym je pokonać w tym składzie, ale myślę, że to co one prezentują, to jest inny level (z ang. poziom – przyp. M.W). Grają bardzo poukładaną siatkówkę. Moim zdaniem ten zespół to faworyt numer jeden do złota olimpijskiego, pod warunkiem że zachowają taki poziom. To ważne, bo do igrzysk jeszcze wiele może się zdarzyć.

Jak oceniasz waszą obecną siatkówkę w skali szkolnej? Zasłużyłyście na piątkę?

Nie wydaje mi się. Wymagam od siebie i drużyny więcej niż to możliwe. Dałabym nam czwórkę. Nasza gra może wyglądać dużo lepiej.

A indywidualnie?

Jestem zadowolona, że wytrzymałam cały turniej. Grałam w każdym meczu. To nie było dla mnie łatwe. Nie wiem, czy jakakolwiek inna atakująca z innej reprezentacji też była tak eksploatowana. Przede wszystkim cieszę się, że podołałam zdrowotnie. Cieszę się na chwilę odpoczynku. Nie ma co się oszukiwać, to było bardzo widoczne, że w ostatnich spotkaniach nie grałam tak jak zwykle. Brakowało mi sił. Aczkolwiek nikt nie jest robotem.

Jaki wynik na IO sprawi, że będziesz mogła z czystym sercem powiedzieć, że dałaś z siebie wszystko?

To zależy o naszej gry. Możemy dać z siebie wszystko i być zadowolone z formy, ale coś się stanie i – nie daj Boże – nie wyjdziemy z grupy. Mimo to powiem, że dałam z siebie wszystko. Może się zdarzyć tak, że przegramy w ćwierćfinale albo w finale i też będę mogła powiedzieć, że dałam z siebie wszystko. Nie chcę niczego obiecywać, ale jestem dobrej myśli przed igrzyskami. Mocno wierzę w nasz zespół.

Będziesz zwracać uwagę na siatkarzy podczas nadchodzących finałów VNL?

Grają w Polsce, w cudownej hali w Łodzi. Będą mieli pełną halę kibiców. Nie mam wątpliwości, że wygrają turniej.

Źródło: WPROST.pl
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...