Problemy w wiosce olimpijskiej. Prezes PKOl zdradza kulisy
Już w piątek 26 lipca rozpocznie się ceremonia otwarcia igrzysk olimpijskich. Tuż przed startem Tomasz Majewski pojawił się w wiosce olimpijskiej i odpowiada za koordynację pobytu naszych sportowców w Paryżu.
Tomasz Majewski otwarcie o tym, co zastał w wiosce olimpijskiej
Niedawno w wywiadzie dla WP Sportowych Faktów były już uczestnik IO zdradził, że pokoje, z jakich będą korzystać Polacy, nie należą do najmniejszych, ale brakuje w nich podstawowego wykończenia. Biało-Czerwoni mogą liczyć na wiatraki, które nie dają takiego komfortu jak klimatyzatory.
– W wiosce czekały na nas apartamenty z gołymi ścianami. Niektóre z nich nie są nawet pokryte tynkiem. Staramy się to jakoś urządzić, ale już wiemy, że idealnie nie będzie. Zawiodą się ci, którzy liczyli na szafy. Zamiast nich w pokojach są tylko wieszaki. Część mebli, a przede wszystkim klimatyzatory, musieliśmy zabrać z Polski, bo organizatorzy kupili do każdego pokoju jedynie wiatraki – mówił.
Radosław Piesiewicz: My się do tego dostosowaliśmy
Na ten temat w wywiadzie dla „Wprost” wypowiedział się prezes PKOl Radosław Piesiewicz, który wyznał, że włożono wiele wysiłku, by zapewnić naszym olimpijczykom jak najlepsze warunki w wiosce olimpijskiej. – Począwszy od montażu klimatyzatorów, ekspresów do kawy, kamizelek chłodzących, rowerów do poruszania się po wiosce, czy łóżek dla fizjoterapeutów – wymienił.
Na pytanie, czy tak to powinno wyglądać, odparł: – Nie mi to oceniać. Taką decyzję podjął MKOl i komitet organizacyjny igrzysk. My się do tego dostosowaliśmy i robimy wszystko, by nasi sportowcy mieli jeszcze lepszy komfort, niż to, zapewniają organizatorzy – podkreślił.
Prezes PKOl: Chcemy, żeby nasi sportowcy mieli poczucie, że mają wszystko
Radosław Piesiewicz wyznał, że w tej sprawie trzeba było szybko reagować. – To jest kwestia podejmowania decyzji, raz lepszych, raz gorszych, ale nie można się ich bać. PKOl niemal od razu zaczął działać, gdy dowiedział się, że nie ma w pokojach m.in. klimatyzatorów – kontynuował.
– Zobaczymy, czy one będą potrzebne, czy nie, jednak chcemy, żeby nasi sportowcy mieli poczucie, że faktycznie są pod odpowiednią opieką, mają wszystko i mogą odpoczywać w komfortowych warunkach. To, czy oni ich użyją, już jest wtórne. Dla nas najważniejsze było to, żeby te klimatyzatory tam stanęły i by była możliwość obniżenia temperatury – zakończył.
Cały wywiad z prezesem PKOl Radosławem Piesiewiczem można przeczytać pod tym linkiem.