Emocjonalne zachowanie taty polskiej medalistki olimpijskiej. „Nawet nie wiedziałem”

Dodano:
Klaudia Zwolińska razem z tatą Źródło: PAP / Adam Warżawa
Klaudia Zwolińska zdobyła dla Polski pierwszy medal na igrzyskach olimpijskich w Paryżu. Wymowne było zachowanie jej taty podczas finału.

W taki sposób pisze się historię polskiego sportu. Na swoich pierwszych igrzyskach olimpijskich w Tokio Klaudia Zwolińska zajęła piąte miejsce. I choć na tego typu imprezie jest to świetny rezultat, to sama zawodniczka nie była do końca zadowolona. Mocno przeżywała to, że nie wywalczyła medalu. Na podium miała wielkie nadzieje w Paryżu. Od pewnego czasu ugruntowała swoją pozycję w światowej czołówce. Eliminacje i półfinał potwierdziły, że Polka jest mocna.

Tata „popłynął” ze Zwolińską po medal

W finale Zwolińska poradziła sobie z presją. Popłynęła kapitalnie, właściwie nie popełniała błędów. Zajęła drugą pozycję i otworzyła dla reprezentacji Polski worek z medalami. To dopiero drugi krążek w historii zdobyty dla Polski w kajakarstwie górskim. Zwolińska nawiązała do sukcesu duetu kanadyjkarzy Krzysztofa Kołomańskiego i Michała Staniszewskiego, którzy w 2000 roku popłynęli po srebro w Sydney.

Nasza kajakarka sięgnęła po medal ze specjalnym wsparciem taty, który nie pierwszy raz już biegł obok toru kajakowego. Zrobił to, choć przecież ochrona potrafi rygorystycznie podchodzić do osób, które poruszają się w strefie, w której powinni w teorii znajdować się tylko zawodnicy i trenerzy.

– Nawet udało mi się pół okrążenia wokół toru przebiec, chyba od dziesiątej albo jedenastej bramki. Przemknąłem się między ludźmi, samym dołem. Po co to robię? Przede wszystkim po to, żeby jej dopingować. Podczas finału trzy razy krzyknąłem, by dodać jej animuszu, bo wydawało mi się, że na dole pojechała trochę gorzej. Ale nawet nie widziałem, że płynie na najlepszy wynik! Końcowy rezultat zobaczyłem dopiero na mecie, gdy skończyłem biec – podkreślił tata Klaudii Zwolińskiej w rozmowie z portalem sport.tvp.pl.

Zwolińska zadedykowała medal tacie

W jednym z pierwszych wywiadów po zdobyciu olimpijskiego srebra Zwolińska zadedykowała ten sukces właśnie tacie, podkreślając, że to on woził ją na treningi i od zawsze ją dopinguje. Wsparcie bliskich potrafi być nieocenione w najtrudniejszych momentach.

Tymczasem Marek Zwoliński nie tylko dopinguje córkę, ale także fotografuje, to co dzieje się podczas jej przejazdów. To nie tylko cenna pamiątka, ale również materiał, który może posłużyć jako cenna rzecz szkoleniowa.


Źródło: sport.tvp.pl
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...