Wielkie przełamanie po latach kryzysu. Co stało się z polskim pięściarstwem?

Dodano:
Julia Szeremeta Źródło: Newspix.pl / Tomasz Markowski
Julia Szeremeta zapewniła Polsce medal olimpijski w pięściarstwie po 32 latach przerwy. Jak to możliwe, że na krążek z igrzysk trzeba było aż tak długo czekać?

Spoglądając na historię, reprezentacja Polski na igrzyskach olimpijskich ma ogromne tradycje w pięściarstwie. Boks przyniósł aż 43 krążki, co jest drugim wynikiem względem dyscyplin w polskim olimpizmie w zestawieniu wszech czasów. Złożyło się na to osiem złotych, dziewięć srebrnych i 26 brązowych medali.

Paryż 2024: Julia Szeremeta przełamała kryzys medalowy w pięściarstwie

Przed rozpoczęciem IO 2024 po raz ostatni z pięściarskiego ringu Polska podniosła bardzo dawno, bo w 1992 roku, podczas igrzysk w Barcelonie. Autorem był Wojciech Bartnik. Co gorsza, już na starcie swoje walki przegrali zarówno Damian Durkacz (skandal sędziowski w tle), jak i Mateusz Bereźnicki. Stało się jasne, że jedyną nadzieją są polskie pięściarki, które w solidnym gronie pojawiły się w stolicy Francji.

Na początek był komplet trzech zwycięstw, odpowiednio Julii Szeremety (kategoria 57 kg), Elżbiety Wójcik (kat. 75 kg) oraz Anety Rygielskiej (kat. 66 kg). Ostatecznie najbardziej szczęśliwa może być pierwsza z wymienionych. Mająca zaledwie 20 lat Szeremeta awansowała do półfinału IO 2024, a to gwarantuje olimpijski medal – ze względu na brak rozgrywania walk o 3. miejsce w turniejach pięściarskich.

Szeremeta swoją walkę o finał rozegra w środowy wieczór (tj. 7 sierpnia). Początek pojedynku Polki z Filipinką Nesthy Petecio o godzinie 21:46. Polka bez kompleksów mówi o zgarnięciu pełnej puli w Paryżu, czyli nadziei na złoto olimpijskie. Niezależnie od ostatecznych rozstrzygnięć, niezwykle ważne jest to, że polskie pięściarstwo po 32 latach ponownie może mieć swój medalowy moment na igrzyskach.

Skąd kryzys polskiego pięściarstwa na igrzyskach olimpijskich?

Jak to możliwe, że dawniej było tak dobrze w rywalizacji pięściarzy i pięściarek z Polski?

Dla porównania można tu przypomnieć jeden z najbardziej niezwykłych momentów w dziejach, podczas igrzysk w Tokio (1964). Tego samego dnia (tj. 23 października) Józef Grudzień pokonał Wiliktona Barannikowa w wadze lekkiej, do 60 kg. Jerzy Kulej okazał się lepszy od Jewgienija Frołowa, waga lekkopółśrednia (63,5 kg). A Marian Kasprzyk w półśredniej (67 kg), wygrywając z Ricardasem Tamulisem. Ten ostatni, choć z litewsko brzmiącym nazwiskiem, również walczył dla ZSRR. Finał olimpijski przegrał tylko Artur Olech, z Włochem Fernando Atzorim. Łącznie z IO 1964 polska kadra pięściarska przywiozła siedem medali. Był to zespół legendarnego trenera Feliksa Stamma.

Czasy się jednak zmieniają. Pięściarstwo nie jest dzisiaj, podobnie jak w przypadku innych sportów walki, tak wspierane, jak miało to miejsce przez tzw. transformacją ustrojową. Poprzedni ustrój miał mnóstwo minusów, ale z pewnością kluby sportowe, będące często pod opieką służb mundurowych – np. milicyjna Gwardia i Wisła czy wojskowa Legia – mogły spać spokojnie. A sukces na igrzyskach uchodził za coś, co z pewnością dodawało dodatkowego prestiżu nie tylko samym zwycięzcom czy zwyciężczyniom, ale również wspomnianym „opiekunom”. Swoista pochwała dla tego, co działo się w tamtych czasach w Polsce, jakkolwiek to nie zabrzmi.

Kapitalizm przyniósł za to kryzys, co widać nie tylko po pięściarstwie, ale również zapasach – spoglądając na sporty walki. Dofinansowanie sportu uległo zmianie, podobnie jak zmieniło się podejście do kultury fizycznej. Wydaje się, że choć funkcjonują jednostki mundurowe wspierające sport, to nadal jest to kropla w morzu potrzeb. A widać to najmocniej właśnie podczas olimpijskiej rywalizacji, kiedy okazuje się, że to nie krajowy system a praca jednostek (włączając w to trenerów), stanowią o „sile” polskiego sportu.

Źródło: WPROST.pl
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...