Trener Julii Szeremety z jasną zapowiedzią. „Co najmniej jeden złoty medal”
Polski boks czekał na medal olimpijski 32 lata. W 1992 roku w Barcelonie Wojciech Bartnik wywalczył brąz. Zapewne wtedy kibice nie spodziewali się tego, że nadejdzie tak wieloletnie posucha. Na ratunek ruszyły pięściarki. Wszystkie walczyły świetnie, ale z trójki kobiet, które pojechały do Paryża, do strefy medalowej weszła ostatecznie jedna z nich. Mowa oczywiście o Julii Szeremecie, która wspaniale walczyła w kategorii do 57 kg.
Dylak spełnił obietnicę
Ostatecznie Szeremeta wywalczyła srebro, będąc w pierwszym polskim olimpijskim finale igrzysk od 1980 roku, kiedy na tym etapie boksował Paweł Skrzecz. Jeszcze jakiś czas temu trener żeńskiej kadry Tomasz Dylak zapewniał, że co najmniej jeden medal z Paryża jego podopieczne przywiozą. I tak też się stało.
Dylak pokusił się też o ciekawą prognozę na kolejne igrzyska. Tam bowiem ma się pojawić więcej krążków ze strony polskich pięściarek. Plany są ambitne, ale możliwe do spełnienia.
– Teraz jest etap, gdzie ten boks wstaje z kolan i zaczynamy go odbudowywać. Robimy to już od jakiegoś czasu, ale było to mniej widoczne. Teraz ludzie zaczynają się tym interesować, teraz my zaczynamy o tym mówić. My szykujemy już ekipę na Los Angeles i wierzę, że tam będzie co najmniej jeden złoty medal, a razem trzy. Mamy więcej dziewczyn, które te medale mogą zdobyć. To zawodniczki młodego pokolenia, które będą wchodziły z juniorek do seniorek. Mamy kontrolę nad szkoleniem już od młodziczek – powiedział w rozmowie z TVP Sport.
Dylak nie ma zmartwień
Dużo w przestrzeni publicznej mówi się o tym, że boks może zniknąć z igrzysk olimpijskich. Wszystko przez to, że Międzynarodowy Komitet Olimpijski jest w konflikcie z Międzynarodową Federacją Bokserską. Jak podkreśla Dylak, MKOl naciska żeby federacje boksu olimpijskiego przenosiły się do World Boxing. Gdy tak się stanie, boks nie powinien zostać usunięty z programu imprezy czterolecia.