Syndrom Roberta Lewandowskiego, czyli jak Polak Polakowi lubi wypominać
Tak to już jest, że jeśli rodaczce czy rodakowi się powiedzie, to biada! Wyczekiwanie na potknięcie nie jest żadną niespodzianką. Ba, już nawet przestałem się łudzić, jaka bywa ludzka natura. Łaska pańska na pstrym koniu jeździ. Choć trochę zmieniłbym formułę tego przysłowia. W roli możnych – kibice – a dla lepszego wydźwięku, wymienimy jeszcze jedno słowo. Może tak? Łaska polska na pstrym koniu jeździ. Tak, pasuje idealnie.
Liga Narodów UEFA: Reprezentacja Polski bez Roberta Lewandowskiego
Po raz pierwszy „Lewy” w seniorskiej kadrze Polski zagrał 10 września 2008 roku. Od tego czasu Lewandowski zaliczył 156 oficjalnych meczów w reprezentacji. Bilans bramkowy? 84 gole. Niewykluczone, że mający 36 lat napastnik w reprezentacyjnej karierze zdoła jeszcze wyprzedzić o dwie długości drugiego w dziejach strzelca kadry Polski. Włodzimierz Lubański uzbierał 48 goli, a podium tego elitarnego grona uzupełnia Grzegorz Lato. Król strzelców mundialu z 1974 roku i były prezes PZPN zdobył 45 goli.
Doceniając dorobek pana Grzegorza z boiska, głowa mnie boli od tego, co legendarny polski piłkarz opowiada obecnie. Przed listopadowymi meczami w Lidze Narodów UEFA dostało się Lewandowskiemu np. na łamach strony internetowej Polsatu Sport. Bo skoro RL9 strzela gole w Barcelonie, to przecież w reprezentacji również wypadałoby. Czyli klasyka, najlepiej niech już Lewandowski skończy grę w kadrze Polski, bo przecież mamy lepszych. Tu już ja się wyzłośliwiam, ale przyznaję, czekam na ten moment coraz bardziej.
Dlaczego? Tak to już w życiu, nie tylko tym sportowym, jest, że najbardziej doceniamy kogoś wtedy, kiedy zaczyna go brakować. Statystyk Lewandowskiego nie przytoczyłem przypadkowo, to piłkarz, którego następcy – na choćby zbliżonym poziomie – nie doczekamy się w Polsce przez kilka ładnych dekad. Jestem o tym przekonany.
Mamy 2024 rok, proszę zapisywać i rozliczać. Choć bez żadnej satysfakcji z mojej strony, bo powracająca (może być jak bumerang), ślepa krytyka względem Lewandowskiego, bywa absurdalna. Kolejny odcinek serialu p.t. „Kadra bez Lewandowskiego” już podczas dwóch meczów w listopadzie. Wyjazd do Portugalii i zamknięcie grupowego grania w Lidze Narodów spotkaniem na PGE Narodowym, gdzie rywalem będą Szkoci. Lewandowskiego wykluczyła kontuzja pleców w meczu FC Barcelony, tuż przed zgrupowanie kadry.
Szacunek poza krajem, kręcenie nosami u rodaków
RL9 ma bolesne kłopoty z odcinkiem lędźwiowym. Pech kapitana reprezentacji polega jednak na tym, że problemy powróciły akurat przy okazji zgrupowania drużyny narodowej. Powrócił bowiem nie tylko dyskomfort z plecami piłkarza, ale kolejne głosy niezadowolenia. Całościowo można je zawrzeć w pojęciu udawania ze strony kapitana reprezentacji Polski. Bo przecież Barcelona ważniejsza, a w kadrze to w listopadzie są mecze, które przecież i tak o niczym nie decydują.
Prawdziwi znawcy tematu wiedzą, że o czymś starcia z Portugalią i Szkocją jednak decydować będą. To raz. Lewandowski nie zwykł też wymigiwać się od obowiązków w reprezentacji, co pokazują wcześniej przytoczone liczby. To dwa. I do tego kibicowska niekonsekwencja. Z „Lewym” źle, a bez niego… jeszcze gorzej.
Typowy syndrom Roberta Lewandowskiego.
Wypominanie wieku, braku strzeleckiej regularności w kadrze, gigantycznych pieniędzy (to w szczególności), czy złego charakteru do roli kapitana reprezentacji. Trochę trudno się dziwić, że Lewandowski cierpi na przewlekłe problemy z plecami, skoro trzeba dźwigać cały ten bagaż regularnie, od ponad dekady.
Na szczęście warto wystawić nos poza granice kraju ze środka Europy. Wtedy można zrozumieć, za kim przyjdzie zatęsknić. Deco, dyrektor Barcelony w rozmowie z katalońskim „Mundo Deportivo” nie ukrywa, że choć jako piłkarz grał w topowych klubach świata, to Lewandowski jest jednym z „najlepszych fachowców, jakich w życiu spotkał”. To nie wydaje się być typowo dyrektorska kurtuazja czy klubowa linia, prezentowana przez Portugalczyka. Czyli jednak Polak potrafi!
Lewandowski to perfekcjonista, który nawet w wieku piłkarsko przedemerytalnym, wyciska maksimum. Przyznajmy, to też takie mało polskie. I tu wydaje się leżeć kolejny istotny argument dla krytykantów RL9. Choć już nie ma co wypominać, bo przecież jesteśmy pracowitym narodem, prawda? A może jednak tak nie do końca? Nie udzielając tu odpowiedzi, na pohybel, niech kapitan przez te kilka dni listopada odpocznie.
A na boisku odpowie reszta drużyny narodowej, która – przynajmniej w teorii – ma być pomysłem na reprezentację kolejnych lat. Już bez Lewandowskiego.