Piłkarze Bayernu dostali zakaz... prowokowania
Pojedynek na wyceny
Porównano wartość rynkową obu zawodników na podstawie portalu transfermarkt.de. Polak wyceniony jest na 15 milionów euro, Niemiec na 43. "Obaj w wielkanocny weekend strzelili po dwie bramki. Na razie górą jest Gomez, który ma zdobytych 25 goli w tym sezonie, Lewandowski - 19. Ich wartość zweryfikuje jednak środowy pojedynek" - ocenił "Bild".
Ze spokojem podchodzi do tego 23-letni warszawiak. - Jeśli miałbym wybierać mistrzostwo lub tytuł króla strzelców, to nie miałbym żadnych wątpliwości. Dla mnie ważniejszy jest tytuł mistrzowski - powiedział Lewandowski.
"Analizy przed meczem nie mają sensu"
Bayern do spotkania podchodzi ze znacznie większym respektem przed rywalem, aniżeli Borussia. Nic dziwnego - ma więcej do stracenia, a i statystyki przemawiają za gospodarzami. Ekipa z Dortmundu jest liderem tabeli (66 pkt) i ma trzy punkty przewagi. Ponadto w trzech ostatnich starciach ligowych tych drużyn górą byli podopieczni Juergena Kloppa, a Borussia nie przegrała od 23 kolejek. - Jestem pewny, że wygramy. Stawiam na 2:0 dla Bayernu, ale chcę też podkreślić jedno - bez sensu jest analizowanie czegokolwiek przed meczem. Zobaczymy, jak to się potoczy na murawie - powiedział menedżer Bawarczyków Uli Hoeness.
Zakaz... prowokowania
Przed spotkaniem piłkarze z Monachium dostali zakaz... prowokowania. Mają spotkania z psychologiem i dyplomatycznie odpowiadają, że starcie nie zadecyduje o mistrzostwie. - Do końca sezonu pozostało pięć kolejek. W Dortmundzie, tak jak wszędzie indziej, do zgarnięcia są trzy punkty. Jeśli wygramy z Borussią, a po drodze gdzieś zgubimy punkty, to nic nam nie da ten triumf - ocenił Gomez. Podobnego zdania jest trener obrońców tytułu. - Gdy słyszę, że pokonanie Bayernu zapewni nam tytuł, to się z tego śmieję. Wcale tak nie jest. Długa droga przed nami i nawet sześć punktów przewagi można szybko roztrwonić - podkreślił Klopp.
Historia mówi z kolei co innego - jeszcze nigdy w niemieckiej Bundeslidze zespół, który po 30. kolejce miał sześć punktów więcej od drugiego w tabeli, nie przegrał mistrzostwa. Klopp, podobnie jak media, określa spotkanie Borussii z Bayernem jako "El Clasico". - Na murawie znajdą się dwie najlepsze ekipy niemieckiej ekstraklasy. Czołowe drużyny w Europie. Dlaczego miałbym tego nie porównywać do starcia Realu Madryt z Barceloną? A jeśli jeszcze pomyślimy sobie, że przed telewizorem usiądzie jeden czy dwóch hiszpańskich piłkarzy, to na pewno nie możemy czuć się gorsi - powiedział.
Mecz na szczycie przyciąga uwagę
O tym, jakim zainteresowaniem cieszy się mecz na szczycie, mówią liczby. Chętnych do oglądania spotkania z trybun było ponad 450 tysięcy kibiców, biletów niewiele ponad 80 tysięcy. Transmisje dotrą do ponad 200 krajów. Do stracenia więcej mają Bawarczycy. Jeśli wygrają zrównają się punktami z Borussią i obejmą fotel lidera, jeśli przegrają będą mieli sześć punktów straty.
- Porażka byłaby katastrofą. W żadnym wypadku nie możemy sobie na nią pozwolić, bo oznaczałoby to koniec marzeń o mistrzostwie. Nie wyobrażam sobie, by piłkarze na murawie pojawili się z bolącymi ze stresu brzuchami czy głowami obciążonymi innymi sprawami - podkreślił prezes rady nadzorczej Bayernu Karl-Heinz Rummenigge.
Bawarczycy w historii spotkań z Borussią triumfowali 38 razy, 21 przegrali, a 26 meczów zakończyło się remisem. Ciężko gra się za to monachijskiej ekipie w Dortmundzie - 13 porażek, 12 zwycięstw i 17 remisów. 11 kwietnia o 20.00 na murawę powinno wybiec w barwach Borussii, oprócz Lewandowskiego, jeszcze dwóch reprezentantów Polski - Jakub Błaszczykowski i Łukasz Piszczek.
ja, PAP