"Krwawe bójki wstrząsnęły Warszawą. Najpierw nienawiść, potem remis"

"Krwawe bójki wstrząsnęły Warszawą. Najpierw nienawiść, potem remis"

Dodano:   /  Zmieniono: 
(fot. PAP/Andrzej Hrechorowicz)
"Nienawiść. A potem remis" - tak o meczu Polska - Rosja pisze prasa w Czechach. Dzienniki zauważają, że sytuacja w grupie A piłkarskich mistrzostw Europy pozostaje nierozstrzygnięta i szanse na awans mają nadal wszystkie cztery drużyny.
"Oczekiwana z wielkim napięciem polsko-rosyjska bitwa nie poznała zwycięzcy. Zaciekły, bojowy i bardzo ciekawy pojedynek zakończył się rezultatem 1:1. Rosjanie prowadzili, Polacy zdołali wyrównać. A wynik końcowy jest na rękę Czechom, ponieważ wystarczy remis, by awansować do ćwierćfinału po bezpośrednim spotkaniu z zespołem gospodarzy. Polacy tymczasem muszą grać o zwycięstwo" - podkreśla "Sport".

Gazeta chwali bramkę Jakuba Błaszczykowskiego, nazywa ją "galowym trafieniem". Według "Sportu" wielkie zasługi dla polskiej strony miał także bramkarz Przemysław Tytoń, "podpora swej drużyny". "Bardzo starali się położyć Rosjan na kolana. Polacy mają to po prostu zakodowane we krwi, że w jakimkolwiek boju z tym narodem (Rosjanami), muszą rzucić do walki absolutnie wszystko. Kibice nie mogą im zarzucić, że tego wczoraj nie zrobili. Ale nie starczyło, aby wygrać" - dodaje gazeta.

Dziennik "Lidove Noviny" meczowi na Stadionie Narodowym w Warszawie poświęca całą kolumnę. Podkreśla, że Rosjanie nie wykorzystali szansy, aby zagwarantować sobie awans do ćwierćfinału. W dużej mierze jednak koncentruje się na wydarzeniach niesportowych, towarzyszących konfrontacji Polska-Rosja. Podkreśla, że mecz potwierdził opinię o najbardziej ryzykownym spotkaniu tegorocznych mistrzostw. "Walka trwała nie tylko na stadionie, ale także między kibicami na ulicach miasta. Krwawe bójki wstrząsnęły Warszawą" - pisze.

Cytowany przez "Lidove Noviny" komentator sportowy rosyjskiego dziennika "Itogi" tłumaczył, że wielu pseudokibiców przyjechało z jego kraju do Warszawy się pobić. Przypomina, że spory ze spotkań klubowych, głównie Spartaka Moskwa z Legią, przeniesiono na szczebel narodowy.

"Z punktu widzenia kibica chodziło więc o prestiżową okazję, ponieważ po prostu chcieli się pobić z Polakami i pokazać im także na polskiej ziemi: »jesteśmy Rosjanami, jesteśmy lepsi. My wam naładujemy«" - tłumaczył.

O starciach na ulicach stolicy piszą także liberalne "Hospodarske Noviny". Jak zauważają, prowokacje groziły z obu stron. "Futbol miał jednak wczoraj w Polsce jednoznacznie polityczny odcień" - podkreśla gazeta. Największy czeski dziennik opiniotwórczy "Mlada Fronta Dnes" również zwrócił uwagę na polsko-rosyjski remis i równe szanse na awans dla wszystkich w grupie A. "I choć na koniec wyszedł z tego remis, dla polskiej dumy to istotne, że drużyna nie pokłoniła się przed Rosjanami" - zaznacza.

Reporter zauważa, że mecz przekroczył jednak granice sportu i od miesięcy uchodził za wielce ryzykowny. Przypominał, że Polacy czują historyczną awersję do Rosjan, a oba kraje słyną z futbolowych chuliganów.

zew, PAP

Czytaj więcej na Wprost.pl
Starcia podczas marszu Rosjan przez Warszawę [GALERIA]
Rosyjscy kibole chcieli wtargnąć na murawę Narodowego. W stolicy niespokojnie do nocy
Sierp i młot na ulicach Warszawy, starcie kiboli. Marsz Rosjan powstrzymany