Włosi postraszyli Anglików, ale na strachu się skończyło. Ogromny pech superstrzelca

Włosi postraszyli Anglików, ale na strachu się skończyło. Ogromny pech superstrzelca

Mohamed Salah, lider Liverpoolu
Mohamed Salah, lider Liverpoolu Źródło: Newspix.pl / Zuma / Paul Terry
Z wielkimi problemami Liverpool przeszedł do kolejnej fazy Ligi Mistrzów. W rewanżu The Reds przegrali, ale dzięki zaliczce z pierwszego meczu Inter Mediolan obszedł się smakiem w kwestii awansu.

W pierwszym meczu tych drużyn nie bez problemów zwyciężyli The Reds. Mimo że rewanż toczył się w Anglii, na Anfield, podopieczni Juergena Kloppa nie potrafili zdominować przeciwników.

Inter Mediolan lepszy w pierwszej połowie, groźne stałe fragmenty Liverpoolu

Można bowiem z pełną odpowiedzialnością napisać, że w pierwszej połowie bardziej przekonująco prezentowali się przyjezdni. Sporo wiatru w szeregach defensywnych rywala robił Martinez, a w wielu innych sytuacjach obrońcy Liverpoolu w ostatnich momentach skutecznie interweniowali.

Oni sami z kolei byli bardzo niefrasobliwi w ofensywnych poczynaniach, jakby nie do końca mieli pomysł, czy w ogóle dadzą radę przebić się przez mediolański mur obronny. Niechlujnością irytował szczególnie Jota, który stracił formę po kontuzji. The Reds zagrażali przeciwnikom tylko przy okazji stałych fragmentów. W ten sposób blisko strzelenia goli byli Matip (trafił w słupek) i Van Dijk. Z kolei Alexander-Arnold posłał minimalnie chybiony strzał z rzutu wolnego w ostatnich sekundach pierwszej połowy.

Słupek uratował Inter Mediolan po strzale Mohameda Salaha

Inter rozpoczął drugą połowę jeszcze bardziej agresywnie, podchodził do rywala wysokim pressingiem. Szybko mogło się to na nim zemścić, kiedy znów groźnie uderzył Alexander-Arnold, ale nie zaskoczył Handanovicia. Potem rozpoczęło się oblężenie pola karnego mediolańczyków, którzy musieli cofnąć się głęboko we własną „szesnastkę”, aby ostudzić zapędy oponentów.

Inter miał zresztą ogromne szczęście w 52. minucie, kiedy z piłką minął się słoweński golkiper. Co prawda udaremnił on Jocie oddanie strzału, ale futbolówka spadła idealnie pod nogi Salaha. Handanovicia zaasekurowało dwóch kolegów z pola, a Egipcjanin trafił w słupek. Z drugiej strony dobrą okazję zmarnował Perisić, który po płaskiej centrze trafił w przeciwnika, zamiast zmusić Alissona do interwencji. W brodę pluł sobie także Martinez chwilę później, gdy po jego strzale tor lotu piłki delikatnie, ale wystarczająco zmienił Matip.

Lautaro Martinez i Alexis Sanchez – bohater i antybohater

W końcu jednak podopieczni Simone Inzaghiego dopięli swego, kiedy Argentyńczyk huknął zza pola karnego. Cała akcja zrodziła się w wyniku wysokiego pressingu Interu i fatalnej straty jednego z pomocników The Reds na własnej połowie.

W 64. minucie jednak mediolańczycy mocno utrudnili sobie zadanie, jakim było gonienie wyniku, (w dwumeczu wciąż przegrywali 1:2). Czerwoną kartkę obejrzał bowiem Sanchez, za faul na Fabinho. Chilijczyk zaatakował Brazylijczyka wyprostowaną nogą, trafił go w kostkę, więc sędzia Lahoz nie miał wątpliwości co do wykluczenia skrzydłowego. Ogromne szczęście uratowało gości również na kwadrans przed ostatnim gwizdkiem, kiedy kolejny raz w słupek uderzył Salah. Do końca spotkania wynik meczu już się nie zmienił. Do ćwierćfinału Champions League, mimo dzisiejszej przegranej, awansował Liverpool, a Inter pożegnał się z rozgrywkami.

Czytaj też:
Oficjalnie: Rosja ukarana walkowerem, Polska awansowała do finału baraży o MŚ 2022!

Źródło: WPROST.pl