Czy trener Skorża przestał już być jedynie „kapitanem żeglugi wielkiej na spokojne wody”?

Czy trener Skorża przestał już być jedynie „kapitanem żeglugi wielkiej na spokojne wody”?

Maciej Skorża
Maciej Skorża Źródło: Newspix.pl / RAFAL RUSEK / PRESSFOCUS
Maciej Skorża w styczniu skończył 50 lat. To o połowę mniej niż ma Lech Poznań, który właśnie obchodzi 100-lecie istnienia klubu. W stolicy Wielkopolski liczą, że ten wyjątkowy, jubileuszowy sezon „Kolejorz” uhonoruje dubletem: mistrzostwem kraju i zdobyciem Pucharu Polski. Skorża pracuje w Lechu pod niesamowitą presją, a jego historia pokazuje, że w trudnych sytuacjach różnie sobie z nią radził.

Do klubu z Poznania – gdzie pracował już w latach 2014-15 – wrócił rok temu, zastępując trenera Dariusza Żurawia. Poprzedni sezon był dla Lecha zmarnowany. W tabeli Ekstraklasy poznaniacy zajęli dopiero 11. miejsce, płacąc na krajowym podwórku wysoką cenę za udział w fazie grupowej Ligi Europy. Od Skorży, przychodzącego w kwietniu – czyli kiedy Lech przegrał już wszystko co miał do przegrania – nie wymagano cudów. Miał tylko przyjrzeć się zawodnikom, poznać drużynę i odpowiednio ją przebudować przed następnym, jubileuszowym sezonem. Tak by Lech – po dokonaniu kilku transferów – wywalczył mistrzostwo i puchar kraju w 2022 roku.

W Lechu sypnęli groszem

Pieniędzy na wzmocnienia w Lechu nie żałowano, mimo że „Kolejorz” już wcześniej miał silną kadrę, co potwierdził faktem awansu do fazy grupowej Ligi Europy jesienią 2020 roku.
Latem 2021 do Poznania ściągnięto – na życzenie Skorży – sześciu nowych piłkarzy, w tym Adriela Ba Loua z (reprezentant Wybrzeża Kości Słoniowej) za ponad 1,2 miliona euro. Bardzo rzadko się zdarza, żeby takie kwoty płacił klub polskiej Ekstraklasy. Co więcej, zimą i wiosną znów wzmocniono Lecha kolejnymi, i to nie byle jakimi piłkarzami. Na Bułgarską trafił Norweg Kristoffer Velde (znów za ponad milion euro!) oraz na wypożyczenie dwóch reprezentantów Polski – Dawid Kownacki i Tomasz Kędziora.

Źródło: WPROST.pl