Do klubu z Poznania – gdzie pracował już w latach 2014-15 – wrócił rok temu, zastępując trenera Dariusza Żurawia. Poprzedni sezon był dla Lecha zmarnowany. W tabeli Ekstraklasy poznaniacy zajęli dopiero 11. miejsce, płacąc na krajowym podwórku wysoką cenę za udział w fazie grupowej Ligi Europy. Od Skorży, przychodzącego w kwietniu – czyli kiedy Lech przegrał już wszystko co miał do przegrania – nie wymagano cudów. Miał tylko przyjrzeć się zawodnikom, poznać drużynę i odpowiednio ją przebudować przed następnym, jubileuszowym sezonem. Tak by Lech – po dokonaniu kilku transferów – wywalczył mistrzostwo i puchar kraju w 2022 roku.
W Lechu sypnęli groszem
Pieniędzy na wzmocnienia w Lechu nie żałowano, mimo że „Kolejorz” już wcześniej miał silną kadrę, co potwierdził faktem awansu do fazy grupowej Ligi Europy jesienią 2020 roku.
Latem 2021 do Poznania ściągnięto – na życzenie Skorży – sześciu nowych piłkarzy, w tym Adriela Ba Loua z (reprezentant Wybrzeża Kości Słoniowej) za ponad 1,2 miliona euro. Bardzo rzadko się zdarza, żeby takie kwoty płacił klub polskiej Ekstraklasy. Co więcej, zimą i wiosną znów wzmocniono Lecha kolejnymi, i to nie byle jakimi piłkarzami. Na Bułgarską trafił Norweg Kristoffer Velde (znów za ponad milion euro!) oraz na wypożyczenie dwóch reprezentantów Polski – Dawid Kownacki i Tomasz Kędziora.