Najpierw 1:3 w Łodzi, a następnie 0:3 w Mediolanie. Tak wyglądał scenariusz ćwierćfinału siatkarskiej Ligi Mistrzyń pomiędzy włoskim Allianz Vero Volley a mistrzyniami Polski, ŁKS Commercecon. Faworytkami rywalizacji były zawodniczki z Półwyspu Apenińskiego i potwierdziły, że to klasowy zespół pełen gwiazd.
Kamila Witkowska o rywalizacji z Allianz Vero Volley Milano
Po czwartkowej porażce głos dla „Wprost” zabrała środkowa mistrzyń Polski. Kamila Witkowska zdobyła w rewanżu w Mediolanie pięć punktów dla swojej drużyny. Najwięcej, zarówno dla ŁKS, jak i spośród wszystkich siatkarek grających w meczu, zgromadziła Valentina Diouf. Atakująca łódzkiej drużyny wywalczyła 15 punktów.
– Wiedziałyśmy, że przyjeżdżamy do bardzo dobrego zespołu. Do dziewczyn, które są doświadczone w rozgrywaniu takich meczów. Nie wiem, ile zawodniczek po naszej stronie miało szansę grać wcześniej w takim spotkaniu, na poziomie ćwierćfinału Ligi Mistrzyń. Cieszę się, że mogłyśmy w tym uczestniczyć. Wyciągniemy jak najwięcej wniosków, żeby przełożyć je na naszą polską ligę. Bo dostałyśmy niezłą naukę, kubeł zimnej wody. Ale zrobiłyśmy też bardzo dużo dobrych rzeczy na boisku – przyznała Witkowska.
Środkowa ŁKS i reprezentacji Polski znalazła kilka plusów z przegranego rewanżu.
– Jeśli spojrzymy na mecz fragmentami, a nie skupimy się tylko na wyniku, to miałyśmy np. bardzo dużo obron, również ataków, próbowałyśmy obijać blok rywalek. Wiadomo, że to jest zespół, który potrafi ustawić dobrze blok-obronę, nie tylko z nami, ale też z innymi przeciwnikami, z którymi walczył. My próbowałyśmy pokazać to, co mamy najlepsze. Niestety, wyszło, jak wyszło – skwitowała siatkarka łódzkiego klubu.
ŁKS Commercecon Łódź coraz mocniejszy na play-off
Łodzianki są aktualnymi mistrzyniami Polski i z pewnością celują w obronę tytułu, tym bardziej że do drużyny powracają takie siatkarki, jak Klaudia Alagierska-Szczepaniak czy Zuzanna Górecka.
– Granie w takich prestiżowych rozgrywkach, to zawsze jest dodatkowe obciążenie. Mimo zmęczenia nie ukrywamy, że chciałybyśmy w nich dalej uczestniczyć. Wracają do nas teraz dwie kontuzjowane wcześniej zawodniczki. Klaudia jest już w meczowym rytmie, Zuza powoli do niego wchodzi. Będziemy mieć więcej rąk na pokładzie i to pozwoli nam jeszcze powojować w tym sezonie – zauważyła Witkowska.
Dodatkowo siatkarka nawiązała jeszcze do rywalizacji z Allianz Vero Volley pod kątem gry przeciwko takim gwiazdom, jak choćby Paola Egonu. Włoska atakująca zdobyła w rewanżowym pojedynku tylko 10 punktów.
– Bardzo się ucieszyłam, kiedy ją dzisiaj zablokowałam. Prawda jest taka, że bardzo często jest ona zawodniczką, której się nie blokuje a bardziej broni. Próbowałyśmy wywrzeć na nią jakąś presję, ale radziła sobie i tak świetnie. Nie myliła się za dużo, co niestety utrudniało nam robotę. To jednak jedna z najlepszych, o ile nie najlepsza zawodniczka na świecie. Trzeba by było zapytać drugą stronę, kto kojarzy Witkowską czy Piasecką. Może Robertę, Brazylijkę ktoś tam kojarzy, ale Polki pewnie niekoniecznie. Nie ukrywam, że to jest przeskok klas, do dziewczyny, które grają po różnych reprezentacjach i naprawdę miło jest zagrać przeciwko takim rywalkom. A jak uda się zablokować Egonu, to człowiek czuje się choć trochę dowartościowany – skwitowała środkowa ŁKS.
Mistrzynie Polski były ostatnią drużyną w europejskich pucharach, która była w grze spośród polskich zespołów. Kilkanaście godzin wcześniej inny łódki klub, Grot Budowlani Łódź, na półfinale Pucharu CEV zakończył swoją europejską przygodę.
Czytaj też:
Asseco Resovia w finale Pucharu CEV! Polski klub rozbił rywaliCzytaj też:
Piotr Graban dla „Wprost”: Presja mnie motywuje. Lubię granie o wysokie stawki