Czeski narciarz Ondrej Bank sprawił, że publiczność 8 lutego na zawodach w Beaver Creek zamarła. Alpejczyk przy prędkości 120 km/h upadł i uderzył głową o twarde podłoże. Przez kilka minut nie dawał znaku życia. Doznał wstrząśnienia mózgu, jednak to nic w porównaniu z tym, jakie kontuzje spotykały go w przyszłości – podaje tvn24.pl
Na Mistrzostwach Świata w Beaver Creek Ondrej Bank przed metą zjazdu zaliczanego do superkombinacji alpejskich mistrzostw świata wywrócił się i uderzył o zmrożone podłoże. Przyczyną zdarzenia najprawdopodobniej była śniegowa bruzda, przez którą stracił równowagę. Na kilka minut wstrzymano zawody, a alpejczyka przetransportowano do centrum medycznego w pobliskim Vail.
Wypadek dla Banka skończył się tylko na licznych siniakach na całym ciele, dwóch szwach pod okiem, skręceniu kostki i lekkim wstrząśnieniu mózgu. Po opatrzeniu przez lekarzy nie chciał spędzić nocy w szpitalu.
Czeski narciarz w swoim życiorysie ma znacznie więcej wypadków. Siedem lat temu po upadku na trasie zjazdu w Kitzbuehel doznał otwartego złamania kości podudzia. Powrót do formy trwał półtora roku. Po tym wypadku zdarzyło mu się jeszcze dwukrotnie złamać palce ręki.
Alpejczyk kilka lat temu po urlopie w Tajlandii poważnie zachorował. Miesiąc spędził w szpitalu, schudł 15 kg, a nikt z lekarzy nie potrafił zdiagnozować choroby. Cudem odzyskał zdrowie. Gdy wrócił na stok doznał kolejnych kontuzji, m.in. złamania szczęki, wybicia stawu barkowego i ponownego urazu kolana.
Od 2014 roku forma i zdrowie dopisywało narciarzowi. Do czasu zawodów w Beaver Creek i kolejnego wypadku.
Nic jednak nie jest w stanie złamać alpejczyka. Ondrej Bank zapewnia, że wróci na stok najszybciej, jak to tylko możliwe.
ep, tvn24.pl
Wypadek dla Banka skończył się tylko na licznych siniakach na całym ciele, dwóch szwach pod okiem, skręceniu kostki i lekkim wstrząśnieniu mózgu. Po opatrzeniu przez lekarzy nie chciał spędzić nocy w szpitalu.
Czeski narciarz w swoim życiorysie ma znacznie więcej wypadków. Siedem lat temu po upadku na trasie zjazdu w Kitzbuehel doznał otwartego złamania kości podudzia. Powrót do formy trwał półtora roku. Po tym wypadku zdarzyło mu się jeszcze dwukrotnie złamać palce ręki.
Alpejczyk kilka lat temu po urlopie w Tajlandii poważnie zachorował. Miesiąc spędził w szpitalu, schudł 15 kg, a nikt z lekarzy nie potrafił zdiagnozować choroby. Cudem odzyskał zdrowie. Gdy wrócił na stok doznał kolejnych kontuzji, m.in. złamania szczęki, wybicia stawu barkowego i ponownego urazu kolana.
Od 2014 roku forma i zdrowie dopisywało narciarzowi. Do czasu zawodów w Beaver Creek i kolejnego wypadku.
Nic jednak nie jest w stanie złamać alpejczyka. Ondrej Bank zapewnia, że wróci na stok najszybciej, jak to tylko możliwe.
ep, tvn24.pl