Radosław Majdan: W finale kibicuję Włochom. Gra w reprezentacji to romantyczna historia

Radosław Majdan: W finale kibicuję Włochom. Gra w reprezentacji to romantyczna historia

Radosław Majdan
Radosław Majdan Źródło:Newspix.pl / Stanisław Krzywy
Przed pierwszym gwizdkiem finału Euro 2020 rozmawiamy z byłym reprezentantem Polski Radosławem Majdanem. Bramkarz m.in. Pogoni Szczecin i Polonii Warszawa mówi o powrocie kibiców na stadiony, kontrowersyjnym karnym dla Anglików, największych rozczarowaniach turnieju, najlepszych bramkarzach i o tym, za kogo ściska kciuki w finale.

„Wprost”: Jakie jest pana pierwsze skojarzenie z Euro 2020?

Radosław Majdan: Powrót kibiców na trybuny. Kiedy słuchałem hymnów podczas meczów reprezentacji Włoch czy Anglii, to naprawdę dawałem głośniej telewizor. W końcu wróciła na stadiony energia. To samo oczywiście dotyczyło naszego hymnu, ale to zupełnie inne doznanie. Kiedy Anglicy grali u siebie, rzeczywiście było słychać, że trybuny ich wspierały. To coś, o czym zapominaliśmy – esencją sportu wyczynowego są kibice i potwierdziło się, że to oni tworzą fantastyczne show. Druga refleksja jest taka, że to były mistrzostwa zaskakujące, nieprzewidywalne, ale bardzo piękne. Mistrzostwa historii dramatycznych, czasami historii spełnionych i myślę, że futbolu, który mógł się podobać. Było też romantycznie, bo gra w reprezentacji jest romantyczną historią i zdecydowanie wolę futbol reprezentacyjny niż np. europejskie puchary na gruncie klubowym. Wreszcie, patrząc analitycznie, to ten turniej pokazał, jak ważna jest organizacja gry. Nie tylko w ofensywie, ale też w momencie, kiedy drużyna traci piłkę. Mam tu na myśli Czechów, Austriaków i Szwajcarów.

Czyli nieoczywistych bohaterów turnieju, którzy tą dyscypliną wygrywali.

Dokładnie tak. Te drużyny potrafiły walczyć z silniejszymi od siebie dzięki dyscyplinie taktycznej.

Na poziom sportowy turnieju rzeczywiście nie mogliśmy narzekać. A co z tymi Anglikami? Miałem o nich zapytać później, ale skoro pojawili się na początku, to pomówmy teraz. Czy nie jest tak, że okoliczności turnieju im sprzyjały? Tylko raz musieli wylecieć poza Anglię, półfinał na Wembley, finał na Wembley, ten karny z dogrywki z Danią…

Można powiedzieć, że Anglicy są prawdziwym gospodarzem tego turnieju, chociaż gospodarzy było jedenastu. W dużej mierze wykorzystali atut własnego boiska, bo tylko jeden mecz grali na wyjeździe i to w Rzymie. Myślę, że to im trochę pomogło w półfinale przeciwko Danii.

Danii, której kibicowałem od początku, Danii przypominającej tę drużynę z 1992 r.

Ale to o Anglikach mieliśmy mówić. Oni mają takie połączenie rutyny z młodością, no i mają trenera, który ma pragmatyczne podejście do zespołu. Gareth Southgate zdaje sobie sprawę z tego, że najważniejszy jest wynik. Nawet jeżeli kibice narzekają na styl, bo nie ma tam pewnego ofensywnego ryzyka, to przede wszystkim mecz z Niemcami pokazał, że trener Southgate jest wytrawnym taktykiem. Ja ogólnie mam jakiś sentyment do reprezentacji Anglii. To oni dali nam futbol, to oni zawsze stanowili dla nas coś nieosiągalnego, w przeszłości strasznie nas prali i mecze z reprezentacją Anglii zawsze elektryzowały.

To była i jest drużyna z górnej półki, chociaż wydaje mi się, że teraz naprawdę się odradza i to, że są w finale, jest tego dowodem. In plus zaskoczył mnie ich bramkarz, Jordan Pickford. Nie jest to wirtuoz, ale w tym turnieju broni bardzo dobrze. Stracił tylko jedną bramkę i akurat przy strzale z wolnego w meczu przeciwko Danii mógł zrobić więcej, ale ogólnie bronił bardzo dobrze. Tak samo zresztą cała drużyna Anglii.

Źródło: Wprost