Choć Kowalczyk linię mety minęła druga, to w klasyfikacji generalnej TdS powiększyła przewagę nad swoją najgroźniejszą rywalką. Wszystko dzięki dwóm lotnym premiom, na których Polka otrzymała bonifikaty sekundowe za pierwsze i drugie miejsce.
Od początku niedzielnej rywalizacji - 5 km techniką klasyczną i 5 km dowolną - tempo nadawały Kowalczyk oraz trzy Norweżki: Bjoergen, Johagu i Steira. Ostatnia z wymienionych z czołowej grupy odpadła po ok. ośmiu kilometrach. Gdy do końca biegu pozostawało 600 metrów, na ostatnim podjeździe na atak zdecydowała się podopieczna Aleksandra Wierietielnego. Mistrzyni olimpijska z Vancouver wzniesienie pokonała najszybciej, ale na zjeździe do mety świetnie spisała się Bjoergen i to ona cieszyła się ze zwycięstwa.
- Na ostatnim zjeździe moje nogi nie pracowały już tak jak trzeba, dlatego Marit mnie wyprzedziła. Teraz przede mną dzień odpoczynku, a we wtorek bieg na 3 km techniką klasyczną. Lubię tę konkurencję i liczę, że to będzie mój najlepszy występ w tym Tour de Ski - powiedziała na mecie narciarka z Kasiny Wielkiej.
W klasyfikacji generalnej Pucharu Świata Kowalczyk awansowała na drugie miejsce. Broniąca Kryształowej Kuli Polka do Bjoergen traci 174 punkty. Do zdobycia w całym Tour de Ski pozostaje ich jeszcze 650; po 50 za zwycięstwo w każdym z pozostałych etapów i premia 400 za triumf w cyklu.
Paulina Maciuszek zajęła 64. miejsce, a Ewelina Marcisz nie ukończyła zawodów. Poniedziałek jest dniem przerwy w zawodach. Od wtorku rywalizacja przeniesie się do Włoch. W Dobbiaco panie wystartują w biegu na 3 km techniką klasyczną.
zew, PAP