Cztery polskie drużyny w finale
Po raz pierwszy w historii zdarzyło się, że aż cztery polskie drużyny znalazły się w finale europejskich rozgrywek. Dotychczas rywalizacja rozstrzygnęła się jedynie w Lidze Mistrzów. W rozegranym w weekend w Łodzi turnieju Final Four PGE Skra Bełchatów zajęła drugie miejsce, w decydującym meczu ulegając Zenitowi Kazań 2:3.
- Tu akurat nie można mówić o dużej przewadze. Nie zdziwiło mnie, że Trentino Volley, które sięgało po trofeum przez ostatnie trzy lata, tym razem skończyło na trzecim miejscu. W takim turnieju liczy się dyspozycja dnia, szczęście i przede wszystkim trzeba grać na 100 procent w każdym elemencie. Jak coś pójdzie nie tak, dużo to kosztuje, najczęściej przegraną - ocenił Castellani, który w latach 2006-09 był szkoleniowcem Skry, a obecnie pracuje z Fenerbahce Stambuł i reprezentacją Finlandii.
"Rzeszowscy siatkarze wygrają"
Trener, który doprowadził polską kadrę do pierwszego w historii złotego medalu mistrzostw Europy uważa, że większe szanse na zwycięstwo w finale europejskiego pucharu ma w rozgrywkach CEV Asseco Resovia Rzeszów. - Oni powalczą także z rosyjskim zespołem - Dynamem Moskwa, ale ta drużyna jest do pokonania przez Polaków. Resovia ma bardzo wyrównany skład, silną ławkę rezerwowych i rozumieją się na parkiecie bardzo dobrze - powiedział.
W finale Pucharu Challenge zmierzą się z kolei dwa polskie zespoły - AZS Politechnika Warszawska i Tytan AZS Częstochowa. - To znak, że polska liga zrobiła olbrzymi postęp. I to nie tylko męska, ale i żeńska. To bardzo dobry znak dla reprezentacji. Ona też rośnie w siłę i ma szansę na bardzo duże sukcesy - dodał Castellani.
Castellani wróci do Polski?
Argentyńczyk uważa, że teraz właśnie widać efekty konsekwentnego szkolenia młodzieży. - Praca od podstaw daje rezultaty, ale trzeba na nie poczekać. W Polsce trwało to około 6-8 lat, ale teraz zbierane będą owoce - podkreślił. Castellani bardzo dobrze wspomina pracę w Polsce i chętnie by tutaj wrócił. - Do końca sezonu związany jestem z Fenerbahce Stambuł i dopełnię kontrakt do końca. Później rozpocznę poszukiwania nowego pracodawcy i nie wykluczam powrotu do Polski. Bardzo bym chciał tam znowu pracować - przyznał.
ja, PAP