- Wszyscy tu żyją tym wydarzeniem. Przyjazd piłkarzy Realu Madryt to jest coś. W nocy myślałem, że coś się stało, tak było głośno, ale okazało się, że wszyscy nie mogą się już doczekać meczu i stąd te śpiewy i okrzyki - opisywał Małachowski.
Mecz cypryjskiego Apoelu Nikozja z Realem Madryt w ćwierćfinale piłkarskiej Ligi Mistrzów określane jest jako starcie Dawida z Goliatem. Piłkarze Apoelu nie są obecnie w najlepszej dyspozycji - 23 marca bezbramkowo zremisowali z lokalnym rywalem Omonią, choć rywal przez całą drugą połowę grał w dziesiątkę. Oprócz tego nie będzie mógł zagrać Gustavo Manduca, który trzy tygodnie temu zdobył bramkę w meczu z Olympique Lyon, dzięki której doszło do dogrywki (Apoel wygrał w rzutach karnych 4:3).
Rywala z Cypru nie zamierza jednak lekceważyć trener Realu Jose Mourinho. Portugalczyk pamięta swoją ostatnią wizytę na Cyprze, kiedy w 2008 roku przyjechał tu z Interem Mediolan - wówczas włoski zespół zremisował z Anorthosisem Famagusta 3:3 w fazie grupowej. Poza tym Apoel wygrał pięć z siedmiu ostatnich meczów na własnym boisku w tegorocznych rozgrywkach LM.
PAP, arb