Spotkanie nie przyniosło aż tylu emocji co inauguracyjny pojedynek Irlandczyków i Chorwatów. Także spokojniej było na widowni. Stadion Miejski nie wypełnił się do ostatniego miejsca, choć w oficjalnej sprzedaży biletów nie było. Na trybunach zasiadło nieco ponad 37 tysięcy widzów; 2500 miejsc zostało wolnych. Cztery dni temu chorwackim kibicom trudno było przekrzyczeć ponad 20-tysięczną armię irlandzkich fanów. Tym razem byli w zdecydowanej większości - na poznańskiej arenie było ich ok. 18 tysięcy, a sympatyków "Squadra Azzura" - o połowę mniej.
Na trybunach brakowało dopingu i atmosfery jaką potrafili stworzyć Irlandczycy. Włosi sporadycznie zachęcali swoich piłkarzy do walki, ale wówczas Chorwaci skutecznie ich zagłuszali i okrzykami "chcemy zwycięstwa" wspierali podopiecznych Slavena Bilicia. Przy wyrównującym golu Mario Mandżukicia, cieszyli się także polscy kibice, których sporo było na trybunach. Nie obyło się bez incydentów. Podczas włoskiego hymnu niektórzy Chorwaci gwizdali i buczeli. W drugiej połowie kilkakrotnie odpalili i rzucili na boisko race, a sędzia Howard Webb musiał na chwilę przerwać spotkanie. To już drugi taki przypadek z udziałem chorwackich fanów i niewykluczone, że wobec federacji tego kraju UEFA będzie musiała wyciągnąć sankcje.
Fani opuszczali stadion z mieszanymi uczuciami. Chorwaci wyglądali na usatysfakcjonowanych. - Jestem zadowolony z remisu. Poziom był lepszy niż w meczu z Irlandią, bo Włosi to bardziej wymagający przeciwnik. Jest szansa nawet na pierwsze miejsce w grupie, bo z grupy na pewno wyjdziemy - mówił Ivo z Zagrzebia. Katarzyna przyjechała z Ostrowa Wielkopolskiego by wspierać Włochów. - Zawsze im kibicuje, ale dziś grali tak, jakby obiadu nie jedli. Atmosfera mi się podobała, choć za sobą miałam Chorwatów. No i nie podobało mi się rzucanie przez nich rac na boisko - stwierdziła. Z kolei Zenon trzymał kciuki za Chorwatów. - Wynik chyba nikogo nie zadowolił, a poziom meczu moim zdaniem był słaby - podsumował.
eb, pap