Stałą kategorią wagową Mizdal jest 69 kg. Jednak przed igrzyskami sztab szkoleniowy reprezentacji Polski zdecydował, że w Londynie wystąpi ona w wyższej kategorii, gdyż 69 będzie bardzo mocno obsadzona i szanse na miejsce w czołowej "10" będą minimalne. Mizdal była w Londynie lżejsza od rywalek o kilka kilogramów, dlatego nie można było się spodziewać po niej wyników zbliżonych do zawodniczek najmocniejszych.
"Nie ryzykowałam w rwaniu"
W rwaniu Polka miała trzy udane podejścia, bój ukończyła z rezultatem 104 kg. W podrzucie w pierwszej próbie zaliczyła 127 kg, dwa kolejne do 132 i 133 kg spaliła. - Nie ryzykowałam w rwaniu, zaś w podrzucie atakowałam rekord Polski - przyznała Mizdal. W medale walczyły Podobiedowa i Zabołotna. Obie uzyskały po 291 kg, ale złoto olimpijskie przypadło tej pierwszej, gdyż była minimalnie od rywalki lżejsza.
25-letnia Mizdal była najlżejsza (70,5 kg; pozostałe powyżej 74 kg) i najsłabsza w grupie A. Wykonywała po trzy podejścia z rzędu, bowiem jej rywalki zaczynały od dużo większych ciężarów. - Początkowo miałam i ja dźwigać trochę więcej, odpowiednio 102 kg oraz 128-130 kg. Ale ostatnio słabo mi szło na treningach w rwaniu, dlatego zdecydowaliśmy o podejściu najpierw do 100 kg. Nie chciałam ryzykować, chodziło o to, aby zbierać kilogramy i zapewnić sobie ósme miejsce w zawodach. Nie spodziewałam się, że spali jedna z Rosjanek i awansuję na siódme - dodała.
Błąd rozluźnienia
Mizdal uzyskała 104 kg, a więc 1 kg mniej od własnego rekordu kraju. - W podrzucie byłam odważniejsza, musiałam zacząć od 127 kg, aby "przyklepać" siódmą lokatę. W kolejnych próbach atakowałam rekord Polski, lecz popełniłam błędy, poza tym byłam już nieco rozluźniona. Zabrakło odpowiedniej koncentracji - stwierdziła zawodniczka pochodząca z Moniatycz koło Hrubieszowa, a mieszkająca wraz z innymi kadrowiczkami w ośrodku przygotowań w Siedlcach.
W dwuboju uzyskała 231 kg, a więc o 5 kg mniej niż przed dwoma miesiącami, gdy wygrywała MP w Piekarach Śląskich. - Ze względu na problemy z prawym kolanem miałam lżejsze zajęcia treningowe, lecz dziś na pomoście zupełnie zapomniałam o bólu. Wierzę, że stać mnie na podnoszenie wielkich ciężarów. Za cztery lata chciałabym stanąć na podium w Rio de Janeiro w kat. 69 kg. Sądzę, że wynik w granicach 255 kg zapewni miejsce w trójce. Brakuje mi 19 kg, czyli każdego sezonu musiałabym poprawiać się średnio o 5 kg. To jak najbardziej możliwe - oceniła.
Sztangistka kucharka
Mizdal trafiła do ciężarów w wieku 15 lat wraz z rozpoczęciem nauki w technikum w Hrubieszowie. - Początkowo chodziłam na siłownię i nie wiedziałam nawet, że to sport olimpijski. Wcześniej próbowałam swych sił w piłce nożnej i bieganiu. A teraz to już wszystko kręci się wokół sztangi, nie mam czasu na inne zainteresowania - przyznała zawodniczka, która z zawodu jest kucharzem.
- Podczas wszystkich uroczystości domowych za przygotowywanie potraw odpowiadam wspólnie z mamą. No więc tata i trzej starsi bracia mają dobrze. Potrafię wszystko ugotować, a szczególnie uwielbiam ruskie pierogi - stwierdziła polska sztangistka, która uprawianie sportu łączy z nauką w studium fizjoterapii.
jl, PAP