29-letni Polak zdobył K2. "Popłakałem się"

29-letni Polak zdobył K2. "Popłakałem się"

Dodano:   /  Zmieniono: 
K2, fot. Kevin Mayea/CC 
Adam Bielecki uważa siebie za twardziela, a mimo to przyznał po powrocie do kraju, że popłakał się, gdy stanął na drugim pod względem wysokości szczycie Ziemi - K2 (8611 m). Wyraził też żal, że nie udało się wejść jego partnerowi Marcinowi Kaczkanowi.

- Jeśli pragnieniem sportowca jest medal olimpijski, to marzeniem chyba każdego alpinisty jest zdobycie K2. Nie ma żadnej przesady w określeniu, że to góra gór. Popłakałem się ze szczęścia, gdy zakończyłem wspinaczkę. Ale nie tylko z tego powodu. Miałem ogromnego farta, że była wspaniała, słoneczna pogoda i bezchmurne niebo - powiedział pochodzący z Tychów 29-letni Bielecki, mieszkaniec Krakowa, absolwent psychologii Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Jak zaznaczył, miał już wcześniej możliwość obserwacji K2 ze skrzyżowania lodowców zwanego Concordią, ale nie w pełnej okazałości, bowiem przeważnie wierzchołek był w chmurach, albo też wiejący zawsze na nim wiatr tworzył śniegową zasłonę.

- Żadna góra nie zrobiła na mnie takiego wrażenia jak ta. Jest prześliczna. Gdy dziecko ma narysować górę, to kreśli właśnie tak, jak wygląda K2, w kształcie piramidy czy stożka - dodał Bielecki, który w 2000 roku, w wieku 17 lat jako najmłodszy na świecie dokonał samotnego wejścia w stylu alpejskim na Chan Tengri (7010 m).

Góra gór, nazywana też Góra Morderca, uchodzi za najtrudniejszy z ośmiotysięczników. W ciągu 58 lat na szczycie stanęło niewiele ponad 300 osób, a 77 zginęło, w tym kilkoro Polaków.

- Jest piękna, ale i bardzo niebezpieczna. Na K2 się nie wchodzi. Od wysokości 5200 m zaczyna się wspinaczka. Jest bardzo mało miejsc, gdzie można byłoby postawić chociaż jeden namiot. Po prostu nie ma płaskiego terenu nawet dwa na dwa metry - podkreślił.

Dodał, że na jego powrót do bazy kucharz przygotował ekstra niespodziankę - duży tort z wyciśniętymi ze słodkiej masy gratulacjami "K2 summit congratulation to Adem". "Jak on to zrobił w takich warunkach? Do dziś się zastanawiam, a on nie chciał powiedzieć".

Marcin Kaczkan, który nie czuł się tego dnia na siłach, by 31 lipca atakować z Bieleckim szczyt, 4 sierpnia wraz z Litwinem Ernestasem Marksaitisem rozpoczął wspinaczkę.

- Pogoda była kiepska, a jeszcze gorsza miała być w następnych dniach. Jednak podjęliśmy próbę. Niestety, musieliśmy zawrócić z wysokości 7350 metrów. Nie było obozu III na swoim miejscu. Zniknął. Wiatr zwiał namiot, jego wyposażenie i kombinezon puchowy - wspomniał 37-letni pracownik naukowy Politechniki Warszawskiej.

Bielecki wspinał się szlakiem pierwszych zdobywców (31 lipca 1954 roku Włosi Achille Compagnoni i Lino Lacedelli) od strony Pakistanu. Jest drugim Polakiem, po Wandzie Rutkiewicz (1986), który dokonał przejścia tej drogi. Jak zaznaczył, ekspedycja ta była jednym z elementów w przygotowaniach do największego wyzwania współczesnego himalaizmu, jakim jest pierwsze zimowe wejście na K2.

9 marca Bielecki i 43-letni Janusz Gołąb z Gliwic jako pierwsi alpiniści zdobyli zimą Gasherbrum I (8068 m). Obaj wspinali się bez użycia aparatury tlenowej i obaj doznali odmrożeń, które na szczęście dobrze się zagoiły.

mp, pap