Korty Flushing Meadows są dla niej szczególne. To właśnie na nich trzykrotnie cieszyła się ze zwycięstwa w turnieju wielkoszlemowym (2005, 2009, 2010) i tu chce zakończyć swoją karierę. Po raz drugi, bo już raz mówiła "stop" - w 2007 roku, ale po dwóch latach przerwy postanowiła wrócić.
- Teraz jestem po prostu za stara na tenisa. Nie daję rady fizycznie. Moje ciało ma dość. Teraz właśnie odczuwam konsekwencje stylu życia, które prowadziłam przez ostatnie 15, 20 lat. Mimo wszystko niczego nie żałuję. Wiem, że dałam z siebie sto procent - powiedziała 29-letnia tenisistka.
Wraz z odejściem Clijsters, zniknie z kortów jedyna zawodniczka, która w ostatnich latach potrafiła przeciwstawić się siostrom Williams oraz tenisistkom ze wschodniej Europy. Mimo że jest matką czteroletniej Jady Ellie i nigdy nie zaniedbywała swojej drugiej roli - mamy.
Belgijka była również ulubienicą kibiców. Zawsze uśmiechnięta, sympatyczna i otwarta, zdobywała ich serca. W 2003 roku była pierwszą w historii zawodniczką, która stała się liderką światowego rankingu, nie wygrywając wcześniej żadnego turnieju wielkoszlemowego. Była siedmiokrotnie nagradzana nagrodą fair play.
Wielokrotnie dawała przykład, że nie trzeba być agresywnym i egoistycznym na korcie, by odegrać w kobiecym tenisie znaczącą rolę. Otwarcie krytykowała dziennikarzy, którzy twierdzili, że nie ma w niej sportowej złości i głodu zwycięstw.
- Staram się każdego dnia być dobrym człowiekiem. Chcę być miła w stosunku do każdego, nawet do rywalek. To jest dla mnie najważniejsze w życiu. Jestem dumna z tego, że wygrywałam turnieje, ale przede wszystkim chciałabym, by inne tenisistki wspominały mnie jako sympatyczną osobę - powiedziała.
Największe sukcesy odnosiła po urodzeniu córki. Sama uważa, że to kwestia dojrzałości. - Im człowiek staje się starszy, tym lepiej zna swoje ciało. Wie jak reaguje na poszczególne bodźce i kontroluje emocje. Myślę, że wcześniej brakowało mi pewności siebie. Nie jest łatwo młodej zawodniczce odnaleźć się w takim świecie - oceniła Clijsters.
zew, PAP