Nowozelandzka snowboardzistka Rebecca Torr zamieściła na Twitterze niecodzienny wpis. Przyznała, że do Soczi przyjechała nie tylko rywalizować w swojej dyscyplinie, ale także znaleźć sobie kochanka – podaje Sport.pl.
Snowboardzistka używa w tym celu aplikacji Tinder. Służy ona do wyszukiwania potencjalnych kandydatów znajdujących się w pobliżu. Warunek jest jeden – druga strona również musi mieć zainstalowaną aplikację.
Nie wszystko poszło jednak po myśli zawodniczki. Okazało się, że niewiele osób korzysta z tej formy szukania sympatii. "Wygląda na to, że niezbyt wielu olimpijczyków używa Tindera. A ja chciałam związać się z jakimś jamajskim bobsleistą" – napisała na Twitterze.
Wydaje się jednak, że Rebecca Torr zyska nowe znajomości nie przez mobilne aplikacje, a dzięki tweetom, które stały się popularne w wiosce olimpijskiej.
Letnie i zimowe igrzyska są doskonałym czasem do zawiązywania niezobowiązujących romansów. W czasie igrzysk w Londynie organizator przygotował 150 tysięcy darmowych... prezerwatyw.
Sama sportsmenka skomentowała całe zamieszanie na swoim profilu na Facebooku i obróciła je w żart. "Nie lekceważcie potęgi dowcipu kiedy media nie mają o czym pisać, hahaha!" – napisała.
łg, Sport.pl, Twitter
Nie wszystko poszło jednak po myśli zawodniczki. Okazało się, że niewiele osób korzysta z tej formy szukania sympatii. "Wygląda na to, że niezbyt wielu olimpijczyków używa Tindera. A ja chciałam związać się z jakimś jamajskim bobsleistą" – napisała na Twitterze.
Wydaje się jednak, że Rebecca Torr zyska nowe znajomości nie przez mobilne aplikacje, a dzięki tweetom, które stały się popularne w wiosce olimpijskiej.
Letnie i zimowe igrzyska są doskonałym czasem do zawiązywania niezobowiązujących romansów. W czasie igrzysk w Londynie organizator przygotował 150 tysięcy darmowych... prezerwatyw.
Sama sportsmenka skomentowała całe zamieszanie na swoim profilu na Facebooku i obróciła je w żart. "Nie lekceważcie potęgi dowcipu kiedy media nie mają o czym pisać, hahaha!" – napisała.
łg, Sport.pl, Twitter