Mecz efektownie rozpoczęła reprezentacja Kamerunu, która zmusiła Chorwatów do głębokiej defensywy. Drużyna trenera Niko Kovaca dobrze ustawiała się jednak we własnym polu karnym. Napór afrykańskiego zespołu nie trwał długo, a w 12. minucie Chorwacja objęła prowadzenie. Perisić zagrał w szesnastkę do Olicia, który bezpośrednio z bliskiej odległości pokonał bramkarza. Po otwarciu wyniku tempo meczu opadło, a obie drużyny nie rozpieszczały kibiców swoją grą. W 40. minucie Song dostał czerwoną kartkę za faul na Mandżukiciu. Do przerwy wynik na stadionie w Manaus nie uległ zmianie.
Druga połowa to popisowa gra Chorwacji i tragiczna postawa Kamerunu. Chwilę po zmianie stron Perisić przebiegł z piłką 40 metrów, wpadł w pole karne i pewnym strzałem lewą nogą na dalszy słupek pokonał bramkarza. Z każdą chwilą drużyna z Afryki grała coraz gorzej i oglądaliśmy w jej wykonaniu jedynie niecelne strzały z dystansu. W 61. minucie było już 0:3. Mandżukić pozostawiony bez opieki w polu karnym wykorzystał dobre dośrodkowanie z rzutu rożnego i głową wpakował piłkę do siatki. W 73. minucie najpierw strzelał Eduardo, bramkarz odbił futbolówkę prosto pod nogi Mandżukicia, który z bliska posłał piłkę do pustej bramki.
Ostatecznie Chorwacja wygrała z Kamerunem 4:0. Kolejny mecz drużyna trenera Niko Kovaca zagra z Meksykiem. Kamerun czeka trudne starcie z Brazylią. Oba spotkania odbędą się 23 czerwca.
Wprost.pl