- Poprosił mnie mój kolega, biznesmen z Warszawy, o kupno 12 biletów na mecz Irlandia - Polska. Miałem je mu przekazać pod stadionem. Czekałem na niego, jak się okazało, na posesji prywatnej. Policja przyjechała, bo ktoś ją wezwał, że stoję u niego na posesji i sprawdzała, czy nie próbuję się włamać - tłumaczył w rozmowie z x-news Kazimierz Greń, prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej.
Irlandzka gazeta "Irish Examiner" przekazała w poniedziałek, iż członek PZPN Kazimierz Greń został zatrzymany przed meczem Polska - Irlandia za nieuprawione rozprowadzanie biletów. Miał on spędzić noc w areszcie. W Irlandii na sprzedaż biletów w miejscu publicznym potrzebne jest odpowiednie pozwolenie.
Greń tłumaczył, że podczas interwencji funkcjonariusze znaleźli w jego kieszeni bilety i aresztowali go uznając, że nimi handlował. - Gdy dojechałem na komisariat sprawa została wyjaśniona, jednak irlandzkie prawo działa tak, że moja sprawa została już rozpoczęta i musiałem przesiedzieć w areszcie całą noc i rano stawić się przed sądem, który mnie uniewinnił nie zadając choćby jednego pytania. Gdybym jechał na handel, to miałbym ze sobą te 49, 100, czy nawet 200 biletów, bo z 12 to za wiele bym się nie dorobił - stwierdził działacz.
- To był najgorszy dzień w moim życiu - dodał.
Agencja TVN/x-news
Greń tłumaczył, że podczas interwencji funkcjonariusze znaleźli w jego kieszeni bilety i aresztowali go uznając, że nimi handlował. - Gdy dojechałem na komisariat sprawa została wyjaśniona, jednak irlandzkie prawo działa tak, że moja sprawa została już rozpoczęta i musiałem przesiedzieć w areszcie całą noc i rano stawić się przed sądem, który mnie uniewinnił nie zadając choćby jednego pytania. Gdybym jechał na handel, to miałbym ze sobą te 49, 100, czy nawet 200 biletów, bo z 12 to za wiele bym się nie dorobił - stwierdził działacz.
- To był najgorszy dzień w moim życiu - dodał.
Agencja TVN/x-news