Europa górą!

Dodano:   /  Zmieniono: 
Nie tylko Alpy, ale też Pireneje, Karpaty czy norweskie Hemsedal. Europa ma do zaoferowania narciarzom zupełnie wyjątkowe miejsca do szusowania. Oto subiektywny ranking „Wprost” najlepszych miejsc na narty.

POŁUDNIOWY TYROL (Włochy) – górskie dolce vita

Dla smakoszy

Po niemiecku Südtirol, po włosku Alta Adiga. Jeden z najciekawszych – nie tylko narciarsko – regionów Europy. Po pierwsze ze względu na samą naturę, zwłaszcza na charakterystyczne, wręcz pomarańczowe szczyty Dolomitów, które dominują nad połaciami śniegu. W 2009 r. góry te zostały wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO. W całym regionie jest ponad 80 szczytów powyżej 3 tys. m n.p.m. (i jedyne w swoim rodzaju Dolomiti Supersi, czyli połączone trasy i wyciągi narciarskie w kilku regionach). To dla tych widoków przyjeżdżają tu narciarze i snowboardziści z całego kontynentu. Po drugie ze względu na historię i tożsamość południowych Tyrolczyków. Do 1919 r. region należał do Austrii, kiedy to na mocy traktatu pokojowego w Saint-Germain został wcielony do Włoch razem z Trydentem jako region Trydent-Górna Adyga. Dziś mieszkańcy określają siebie jako „Włochów mówiących po niemiecku”. Całkiem sporo południowych Tyrolczyków używa jednak (także w urzędach i szkołach) ladyńskiego, będącego językiem retoromańskim.

Coraz częściej można usłyszeć także włoski. To pomieszanie kultur i języków widać także na talerzu. W menu tutejszych knajp można znaleźć specjały zarówno kuchni włoskiej (polenty i makarony), jak i tyrolskiej (np. słynne knödel, czyli kulki z bułki, mięsa i ziół), jak i bardzo lokalne, choćby speck, czyli długo dojrzewająca szynka, oraz rewelacyjne wino z etykietą Alta Adiga. To właśnie kuchnia, zwłaszcza ta z górnej półki jest wizytówką regionu i magnesem dla turystów. Restauracje z tzw. gourmet food można znaleźć nawet w górskich schroniskach. Region chce przyciągnąć narciarzy już od początku sezonu. I tak np. dolina Valli di Tures/Tauferer Arhntal należąca do kurortu Kronplatz (ośrodki Speikboden i Klausberg) pozwala w grudniu, w wybrany tydzień, szusować po swoich stokach zupełnie za darmo! (www. kronplatz.com)

Andora – księstwo narciarzy

Dla szukających nowości

Rok temu, na początku grudnia, w małym księstwie Andora wciśniętym między Francję i Hiszpanię, było czynnych więcej tras narciarskich niż na pięciu lodowcach w Tyrolu łącznie. Takie małe, chwilowe zwycięstwo Dawida nad Goliatem. Ten kieszonkowy kraj położony w sercu Pirenejów przyciąga narciarzy 300 km tras w dwóch ośrodkach: Grandvalira (210 km), Vallnord (90 km). Łączna długość tras narciarskich jest większa niż dróg asfaltowych. Chwalą się do tego, że mają 300 dni słonecznych w roku.

To tylko trzy godziny drogi od plaż Costa Brava nieopodal Barcelony, w której się ląduje, bo tylko szalony narciarz w dobie tanich linii lotniczych wybierze się tam samochodem. Właśnie dzięki tanim przewoźnikom lotniczym Andora stała się dostępna dla polskich narciarzy. Dziś można polecieć tam z Gdańska, Poznania, Warszawy i Katowic, a ceny (z przelotem) nie odbiegają od tych jak za pobyt nieco powyżej średniej klasy w Alpach. W Andorze organizowane są nawet „Polskie dni” – w tym roku 13-20 grudnia. Na stokach działa lodowy hotel, w którym można wypić drinka z lodowego kieliszka i spędzić noc jak w igloo.

Trasy są perfekcyjnie przygotowane, szerokie i w większości o łagodnym nachyleniu. Choć Pireneje nie powalają strzelistością i ogromem szczytów jak Alpy, ale cieszą oczy właśnie swoim niepowtarzalnym klimatem. Kalendarz atrakcji: 11-12.12 Andros Trophy: wyścigi samochodów na torze lodowym; 27-28.02 Puchar Świata FIS.

LAAX (Szwajcaria) – oderwij się od ziemi

Dla spragnionych adrenaliny

Wszyscy narciarze, którym grzeczna jazda w dół stoku już się znudziła, powinni odwiedzić szwajcarskie Laax. Ta górska miejscowość przyciąga fanów snowboardu i freeskiingu z całej Europy spragnionych ewolucji, hopek i chwilowego zaprzeczenia prawu grawitacji. Do dyspozycji 2 half-pipe i 4 snowparki, a kilka lat temu powstał nawet specjalny 2,5-kilometrowy stok umożliwiający ewolucje, skoki, zaczynając od tych podniebnych, do pozwalających się oderwać początkującym na kilka centymetrów. Żeby nie połamać sobie kości na pierwszej przeszkodzie, wybudowano przy głównej stacji Freestyle Academy – potężny kompleks hal treningowych z batutami, materacami i skoczniami.

Robi on imponujące wrażenie, a każdemu, kto tam wejdzie choćby popatrzeć, udziela się energia i entuzjazm młodych ludzi trenujących na rozmaitych przyrządach. Można przypiąć narty, by zjechać po sztucznym stoku, a po wybiciu się w górę i, powiedzmy, zrobieniu jednego salta wylądować bezpiecznie w miękkich gąbkach bez obawy o otwarte złamanie. Oczywiście, pomijając wszystkie skocznie i half-pipe, Laax jest po prostu alpejskim ośrodkiem ze świetnymi trasami zjazdowymi o łącznej długości 220 km z 28 wyciągami, w tym siedmiu gondolowymi. Dzieci od trzeciego roku życia można posłać do szkółki Snow Wonderland, gdzie na śniegu mogą stawiać pierwsze kroki i szusy na nartach, a przy okazji dobrze się bawić, bo oto w tym wszystkim chodzi. Niestety szalejący kurs franka spowodował, że aktywny wypoczynek w tym kraju jest około 40-50 proc. droższy niż w innych krajach alpejskich.

SÖLDEN (Austria) – James Bond w Tyrolu

Dla ceniących klasykę

Są narciarze, którzy co prawda lubią szaleć na stoku, ale z wyborem zimowego kurortu wolą nie eksperymentować i stawiają na znane, sprawdzone ośrodki. Do takich pewniaków należą: Zermatt, St. Moritz, Chamonix, Kaprun czy Sölden. To ostatnie wypada na tle reszty Alp szczególnie dobrze. Można zjechać z 3 tys. szczytów, a między lodowcami przejeżdża się tunelem wykutym w skale. W Sölden rozpoczyna się Puchar Świata FIS, a przy górnej stacji gondoli Giggijoch można wysłuchać koncertów Electric Mountain Festival i występy międzynarodowych DJ-ów. Do zobaczenia niezwykły spektakl Hannibal, z ratrakami w roli słoni, który odbędzie się w kwietniu na zakończenie sezonu. Do Tyrolu zawitał też najnowszy Bond. James Bond pojawia się w restauracji Ice Q grającej w filmie klinikę.

Ten ekskluzywny lokal o pięknym designie serwuje nawet własne wino Pinot 3000, dojrzewające w beczkach na wysokości 3000 m n.p.m. Warte odwiedzenia jest też schronisko na stoku Gampe Thaya. Stare, przytulne, drewniane, słynie z najlepszej tyrolskiej kuchni w całej dolinie. Uwaga! Zimą trzeba tam czekać na stolik. Ponadto w dolinie jest mnóstwo zimowych tras do wędrówek, tras saneczkowych, naturalne lodowisko na zamarzniętym jeziorze i wioska igloo w Hochoetz. Po nartach warto zadbać o relaks w Aqua Dome. W tym wodnym parku można kąpać się w zewnętrznych basenach przypominających kieliszki do martini. Atrakcje atrakcjami, ale co ze stokami? Zamiast oceny warto tylko wspomnieć, że Sölden zostało mianowane oficjalną bazą treningową niemieckiego i austriackiego teamu narciarstwa alpejskiego. Na początku zimy prawdopodobieństwo spotkania w gondoli Felixa Neureuthera i innych najlepszych narciarzy jest o wiele większe niż Jamesa Bonda.

HEMSEDAL (Norwegia) – góry dla maluchów

Dla rodzin z dziećmi

WSkandynawii mówi się, że Norwegowie rodzą się już z przypiętymi nartami. Patrząc na tłum maluchów jeżdżących po stokach Hemsedal, łatwo uwierzyć, że to prawda. A nawet jeśli dzieci nie rodzą się z nartami, to z pewnością rzadko je ściągają. Dlaczego? Liczba udogodnień w tym ośrodku dla aktywnych rodzin zawstydzi niejeden alpejski ośrodek. Do każdego karnetu można wypożyczyć za darmo kask, jeśli ktoś swojego nie ma lub zapomniał. Dziecko się zmęczyło jazdą? Rodzice mogą zaprowadzić je do przedszkola przy stoku (także za darmo), a sami wracają do szusowania. Obiad w ski-barze? Do wyboru raczej proste menu, także z opcją dla dzieci, ale w dostępnych kuchenkach mikrofalowych można podgrzać swój posiłek zupełnie legalnie, za darmo i bez obciachu. Norwegowie kochają prostotę i brak ostentacyjnego afiszowania się bogactwem, no i lubią też oszczędzać. Przejawia się to także dość skromnym wyposażeniem apartamentów w pobliżu stoku.

Dominują drewno, kamień, czysty, prosty styl. Zawsze jest aneks kuchenny (noclegi: hemsedal.com, www.skistar. com). Ceny podstawowych produktów w sklepach Kiwi czy Rema 1000 tylko nieco wyższe niż w Polsce, ale piwo 12 zł za puszkę. Pizza w barze niestety ok. 40 zł. Hemsedal otoczone jest niewysokimi górami przypominającymi trochę nasze Karkonosze, ale o dużo surowszym klimacie. Stacja Hemsedal położona jest na 600 m n.p.m., a najwyższy szczyt Totten, na który można wjechać i zjechać z niego na nartach, mierzy 1497 m. Rozpościera się z niego imponująca panorama na dolinę Hemsedal, bezkres gór i śniegu. Do dyspozycji 48 perfekcyjnie przygotowanych tras z niezliczoną niemal liczbą wariantów i możliwością wyjechania poza trasę. Jak dotrzeć: najlepiej samolotem: Ryanair, Wizzair (od ok. 200 do 400 zł za os.), SAS, Norwegian (nieco drożej). Przejazd autobusem do Hemsedal – ok. 350 zł. Skipass na 6-8 dni w Hemsedal: 850 zł. Zakwaterowanie: najlepiej w kilka osób (np. sześciu) wynająć apartament lub drewniany domek zwany hytte za ok. 100 zł za osobę.

Więcej możesz przeczytać w 47/2015 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.