Gdyby statystyki grały, Hiszpania wygrałaby półfinał Euro 2020. Włosi zdeklasowani w kilku aspektach
Hiszpanie w meczu z Włochami potwierdzili, że mają mocny środek pola. Pomocnicy La Furia Roja rozgrywali świetne spotkanie, a grający ofensywnie Dani Olmo raz po raz zadziwiał kibiców i komentatorów. Podopiecznym Luisa Enrique zabrakło jednak jakości w ataku i skutecznego zakończenia akcji, przez co to Azzurri zameldowali się w finale Euro 2020. Hiszpańskim kibicom pozostaje na pocieszenie fakt, że zdominowali rywala w kilku aspektach.
Więcej podań, więcej strzałów
Zawodnicy prowadzeni przez Enrique wymienili aż 908 podań, przy 387 podaniach Włochów. To przełożyło się też na posiadanie piłki – Hiszpanie byli przy futbolówce przez 71 proc. czasu spotkania. Nie dość, że częściej rozgrywali, to jeszcze z większą precyzją niż rywale. Celność podań wyniosła u nich 88 proc. przy 74 proc. podopiecznych Roberto Manciniego.
Mistrzowie świata z 2010 roku oddali także więcej, bo aż 16 strzałów. Tylko pięć z nich było celnych, a jeden dał Hiszpanom bramkę. W 80. minucie Gianluigiego Donnarummę pokonał Alvaro Morata, który w rozgrywanej później serii rzutów karnych zawiódł i nie zamienił jedenastki na gola.
Co znamienne, Hiszpanie zdominowali także statystyki turniejowe. Jak do tej pory (przed meczem Anglia – Dania) strzelili najwięcej, bo 13 bramek. Najczęściej byli przy piłce (66.8 proc. średniego posiadania), wyprzedzając w tej klasyfikacji Niemców (59.3 proc.) i Holendrów (54.8 proc.). Podopieczni Enrique podawali także z najwyższą celnością (89.3 proc.) oraz oddali najwięcej strzałów (111 przy 108 Włochów i 90 Duńczyków). Statystyki jednak nie grają i to Azzurri zobaczymy w finale Euro 2020.