Męczarnie Polski w pierwszym meczu Tokio 2020. Iran postawił wyjątkowo trudne warunki
Polacy przegrali w swoim pierwszym starciu w Tokio 2020. Rywalami Biało-Czerwonych byli Irańczycy, którzy na igrzyskach pokazali się ze znacznie lepszej strony niż podczas Ligi Narodów.
Dobre złego początki reprezentacji Polski
Starcie z tym zespołem rozpoczęliśmy jednak w dobrym stylu – pierwszy set wygraliśmy bowiem do 18, a duży udział w kolejnych zdobyczach punktowych mieli Bartosz Kurek oraz Wilfredo Leon. Obaj byli skuteczni w ataku, ale trzeba przyznać, że sporo kluczowych akcji Biało-Czerwonych to te defensywne. Zwłaszcza w bloku byliśmy bardzo skuteczni.
W drugim secie podopiecznym Vitala Heynena nie szło już tak dobrze, ponieważ zaczęli popełniać proste błędy, wynikające jakby z braku koncentracji. Irańczycy – szczególnie Sallehi – skutecznie nas kontrowali i blokowali, a do tego traciliśmy punkty po takich sytuacjach jak dotknięcie siatki czy uderzenie w nią z serwisu. Większość z tych nieskutecznych zagrań była autorstwa Aleksandra Śliwki. Nasz trener przeprowadził później kilka zmian, lecz obraz tej części meczu nie zmienił się – przegraliśmy do 22.
Czwarty set dał Polakom nadzieję
Niewiele lepiej poszło nam w trzecim secie, ponieważ Irańczycy bardzo dobrze odczytywali zamiary naszych zawodników. Pod jego koniec udało nam się co prawda doprowadzić do remisu, ale seria kilku niecelnych zagrań – z uderzeniem Kochanowskiego na czele – sprawiła, że Iran znów wygrał do 22.
W czwartym i ostatnim secie Polska przeważyła szalę zwycięstwa na swoją stronę. Był on wyrównany głównie dlatego, że Irańczycy popełniali równie dużo błędów co my – oba zespoły w tym meczu oddały sobie nawzajem ponad 30 punktów bez walki. Dopiero kilka ostatnich akcji sprawiło, że wywalczyliśmy tie break. W wymowny sposób – ostatni punkt zdobyliśmy po tym, jak jeden z Irańczyków przekroczył linię przy zagrywce.
Emocjonujący tie break
Ostatni set był bardzo wyrównany i emocjonujący, mimo braku kibiców na trybunach. Na początku skutecznością popisał się Leon, a w skutecznych atakach wtórował mu Kurek. Gdyby ci zawodnicy grali przez całe spotkanie na tak wysokim poziomie, uniknęlibyśmy nerwówki. W tie breaku ani jedni, ani drudzy nie byli w stanie wywalczyć większej punktowej przewagi. Trzeba było grać na przewagi i niestety to Irańczycy w końcu wygrali 23:21, a w całym meczu 3:2.