Justyna Kowalczyk-Tekieli nie przebiera w słowach. Chodzi o występ Polaków na igrzyskach w Pekinie

Gdy Tomasz Sikora w 2006 roku zdobywał srebro olimpijskie w biegu masowym, kibice zapewne mieli nadzieję, że biathlon w naszym kraju będzie dalej się rozwijał. Kolejne igrzyska nie przynosiły jednak sukcesów, a dużym rozczarowaniem był występ Biało-Czerwonych w Pekinie. Nasi reprezentanci stanowili jedynie tło dla światowej czołówki, co było widać w piątkowym występie Moniki Hojnisz-Staręgi. Polka zakończyła bieg na 27. miejscu wśród 30 startujących zawodniczek, zaliczając po drodze aż osiem pudeł.
Pekin 2022. Justyna Kowalczyk-Tekieli: To były bardzo słabe igrzyska
Rozczarowania występami Polaków nie kryje Justyna Kowalczyk-Tekieli, która jest dyrektorem sportowym w Polskim Związku Biathlonu. – To były bardzo słabe igrzyska dla polskiego biathlonu. Nie ma co słodzić i szukać pozytywów, bo w zasadzie ich nie było – stwierdziła w rozmowie z „Przeglądem Sportowym”.
Była biegaczka przyznała, że związek już wcześniej zdawał sobie sprawę z dyspozycji polskich biathlonistów. – Wiedzieliśmy, że jest źle i nie było powodu spodziewać wielkich rzeczy. W takim sporcie, jak biathlon rzadko dzieją się cuda. Mamy w związku plan, którego część wdrożymy od razu po igrzyskach, a część wiosną, już po sezonie. Na pewno będą duże zmiany, bo wszystko się zastało, nie ma rozwoju – dodała.
Przed sezonem na stanowisko głównego trenera kadry wrócił Adam Kołodziejczyk, co początkowo dla Kowalczyk-Tekieli było niezrozumiałym posunięciem. – Dzisiaj jestem mądrzejsza. Jeśli nie masz 10 tysięcy euro miesięcznie dla trenera, to w sezonie igrzysk nie da się nikogo znaleźć. A związek nie miał – przyznała.