Justyna Kowalczyk-Tekieli nie przebiera w słowach. Chodzi o występ Polaków na igrzyskach w Pekinie

Justyna Kowalczyk-Tekieli nie przebiera w słowach. Chodzi o występ Polaków na igrzyskach w Pekinie

Justyna Kowalczyk-Tekieli w 2017 roku
Justyna Kowalczyk-Tekieli w 2017 roku Źródło: Newspix.pl / Radosław Jóźwiak/ CYFRASPORT
Polscy biathloniści nie zaliczą Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Pekinie do udanych, a najlepszym podsumowaniem występów Biało-Czerwonych był bieg z udziałem Moniki Hojnisz-Staręgi, która zajęła dopiero 27. miejsce. Rozczarowania postawą naszych reprezentantów nie kryje Justyna Kowalczyk-Tekieli, która rozmawiała z „Przeglądem Sportowym”.

Gdy Tomasz Sikora w 2006 roku zdobywał srebro olimpijskie w biegu masowym, kibice zapewne mieli nadzieję, że biathlon w naszym kraju będzie dalej się rozwijał. Kolejne igrzyska nie przynosiły jednak sukcesów, a dużym rozczarowaniem był występ Biało-Czerwonych w Pekinie. Nasi reprezentanci stanowili jedynie tło dla światowej czołówki, co było widać w piątkowym występie Moniki Hojnisz-Staręgi. Polka zakończyła bieg na 27. miejscu wśród 30 startujących zawodniczek, zaliczając po drodze aż osiem pudeł.

Pekin 2022. Justyna Kowalczyk-Tekieli: To były bardzo słabe igrzyska

Rozczarowania występami Polaków nie kryje Justyna Kowalczyk-Tekieli, która jest dyrektorem sportowym w Polskim Związku Biathlonu. – To były bardzo słabe igrzyska dla polskiego biathlonu. Nie ma co słodzić i szukać pozytywów, bo w zasadzie ich nie było – stwierdziła w rozmowie z „Przeglądem Sportowym”.

Była biegaczka przyznała, że związek już wcześniej zdawał sobie sprawę z dyspozycji polskich biathlonistów. – Wiedzieliśmy, że jest źle i nie było powodu spodziewać wielkich rzeczy. W takim sporcie, jak biathlon rzadko dzieją się cuda. Mamy w związku plan, którego część wdrożymy od razu po igrzyskach, a część wiosną, już po sezonie. Na pewno będą duże zmiany, bo wszystko się zastało, nie ma rozwoju – dodała.

Przed sezonem na stanowisko głównego trenera kadry wrócił Adam Kołodziejczyk, co początkowo dla Kowalczyk-Tekieli było niezrozumiałym posunięciem. – Dzisiaj jestem mądrzejsza. Jeśli nie masz 10 tysięcy euro miesięcznie dla trenera, to w sezonie igrzysk nie da się nikogo znaleźć. A związek nie miał – przyznała.

Czytaj też:
Narzeczony Natalii Maliszewskiej był blisko olimpijskiego medalu. Tak pocieszała go łyżwiarka

Źródło: Przegląd Sportowy