Tomaszewski dosadnie o powołaniach Michniewicza. „Zawodnik z kapelusza”

Powołania ogłoszone w czwartek 10 listopada przez Czesława Michniewicza wywołały niemałe poruszenie w mediach społecznościowych, a część dziennikarzy nie kryła zaskoczenia decyzjami trenera reprezentacji Polski. Chociaż szkoleniowiec zapowiadał postawienie na czterech bramkarzy, do Kataru zabierze ostatecznie trzech. Na tym nie koniec niespodzianek, bo na turnieju nie wystąpi Mateusz Klich, który uznawany był za jednego z kandydatów do wyjazdu na mundial.
Czesław Michniewicz zaskoczył
Duże kontrowersje wzbudziło także powołanie Artura Jędrzejczyka, który wprawdzie ma na swoim koncie 40 występów w biało-czerwonych barwach, ale po raz ostatni w meczu reprezentacji oglądaliśmy go w listopadzie 2019 roku, w towarzyskim starciu ze Słowenią.
35-letni defensor Legii Warszawa po raz ostatni na zgrupowaniu kadry pojawił się z kolei we wrześniu 2020 roku. Tłumacząc powołanie dla Jędrzejczyka, Michniewicz wyjaśnił, że gdyby nie kontuzja, zawodnik Wojskowych otrzymałby powołanie na barażowy mecz ze Szwecją. – Dobrze go znam i wiem, że może nam pomóc – przekonywał, a tłumaczenia selekcjonera dosadnie ocenił Jan Tomaszewski.
Jan Tomaszewski o powołaniu Artura Jędrzejczyka
Legendarny bramkarz w rozmowie z „Super Expressem” wprost stwierdził, że nie przekonują go tłumaczenia Michniewicza. – Przepraszam panie trenerze, ale po meczu ze Szwecją było sześć spotkań w Lidze Narodów i na żaden nie został powołany. Czyżby tu jakiś z kapelusza zawodnik się znalazł? – dopytywał.
Tomaszewski przyznał, że postawienie na Jędrzejczyka na mundial jest dla niego „niespodzianką i minusem”. Jak wskazał, defensor Legii nie ma dużego doświadczenia międzynarodowego, a w jego opinii jest wyłącznie „zawodnikiem klubowym”. – Nie wyobrażam sobie jego gry z Meksykanami i Argentyńczykami, bo tam będzie dochodziło do fauli w polu karnym i to jest bardzo niebezpieczne – przekonywał.