Pięciosetowy thriller w meczu Huberta Hurkacza. Polak nie zagra z Novakiem Djokoviciem
W piątkowy wieczór na korcie numer cztery w Paryżu spotkała się dwójka tenisistów, którzy mieli w nogach łącznie ponad 15 godzin. I to zaledwie po dwóch rundach rozegranych w stolicy Francji. Juan Pablo Varillas i Hubert Hurkacz zagrali na pełnym dystansie, czyli łącznie cztery tie-breaki. Co więcej, Peruwiańczyk dwukrotnie wracał ze stanu 0:2 w setach.
Solidny początek meczu Huberta Hurkacza
Faworytem pojedynku III rundy na kortach Rolanda Garrosa był jednak wrocławianin. Polak w Paryżu grał z numerem 13 i mierzył się z graczem, który w światowym zestawieniu zajmuje 94 miejsce. Co więcej, Varillas przed przyjazdem na tegorocznego Rolanda Garrosa w Wielkim Szlemie nie wygrał ani jednego meczu.
Hurkacz jakby na potwierdzenie tych słów zaczął od mocnego uderzenia. Po nieco ponad kwadransie było 3:0 z przewagą przełamania dla Polaka. Wrocławian przede wszystkim pilnował swoich gemów serwisowych. Dokładając do tego jedno przełamanie, po 30 minutach „Hubi” wygrał seta 6:3.
Co więcej, drugą partię Hurkacz otworzył od prowadzenia 2:0, ponownie z przełamaniem. Varillas nie mógł odnaleźć swojego rytmu, nie mogąc dobrze wejść w mecz. Niestety dla polskich kibiców „Hubi” praktycznie zaprosił przeciwnika do grania, kolejny fragment spotkania przegrywając w gemach łącznie aż 1:6. Varillas zaczął rozkręcać swoją grę, wspierany przez głośnych kibiców z flagami Peru.
Przerwa medyczna Polaka i emocjonujący trzeci set
Wrocławianin w drugiej partii przy stanie 2:3 poprosił o tzw. przerwę medyczną. Spoglądając na ruchy Polaka, trudno było jednak doszukiwać się jakiegoś problemu zdrowotnego. Hurkacz mógł szukać wybicia z rytmu Varillasa.
To się jednak nie udało, bo wspomniany drugi, a ostatecznie także trzeci set padł łupem rewelacyjnego Peruwiańczyka. Mający 27 lat Varillas po 62 minutach walki w trzeciej partii ograł Hurkacza w tie-breaku. Warto jednak dodać, że panowie rozpieszczali kibiców długimi wymianami i walką w poszczególnych gemach na przewagi.
Tak było np. w w gemie numer dziewięć (stan 5:5), kiedy serwował Hurkacz. Wrocławianin kilka razy bronił się przed przełamaniem, żeby ostatecznie po ponad 10 minutach wyjść na prowadzenie 6:5. Kolejne dwa gemy padły jednak łupem Varillasa.
Problemy zdrowotne Juan Pablo Varillasa
Sytuacja odwróciła się w czwartym secie, kiedy przy identycznym wyniku (tj. 2:3) o przerwę medyczną poprosił Peruwiańczyk. Hurkacz swój „czas dla zdrowia” wykorzystał w szatni, natomiast w przypadku Varillasa na korcie pojawił się fizjoterapeuta, który wsparł prawą rękę peruwiańskiego tenisisty.
Po kilku minutach panowie wrócili do rywalizacji. „Hubi” będący pod ścianą (1:2 w setach) zdołał przełamać gracza z Peru w trzecim gemie i konsekwentnie pielęgnował przewagę, ponownie pilnując odsłon przy swoim serwisie.
Można było odnieść wrażenie, że ponad siedem godzin na korcie Varillasa było bardziej widoczne od ponad godziny więcej w paryskiej walce u „Hubiego”. Dodatkowo Polak po swojej stronie miał dużo większe wielkoszlemowe doświadczenie. W końcu Hurkacz to półfinalista Wimbledonu z 2021 roku. W Paryżu najdalej dotarł za to do IV rundy (2022).
Szaleństwo na korcie Rolanda Garrosa
Kapitalne wymiany pomiędzy Polakiem a Peruwiańczykiem oglądali kibice pod koniec czwartego seta. Wrocławianin wyszedł ze sporych opresji, przegrywając w dziesiątym gemie, mając swój serwis, najpierw 0:30, a następnie 15:40. Hurkacz pokazał jednak w decydującym punkcie wielki kunszt zwłaszcza w grze defensywnej. Varillas nie wytrzymał długiej wymiany, wyrzucając piłkę i domykając seta dla przeciwnika (4:6).
Stało się jasne, że o wygranej zadecyduje piąta partia, w którą panowie weszli po niemal równo trzech godzinach piątkowego grania.
Decydującą odsłonę lepiej zaczął Peruwiańczyk. Varillas wyszedł na 4:1 z przewagą przełamania. Hurkacz stracił na chwilę koncentrację i to wystarczyło, żeby przegrać gema numer cztery. Polak zaczynał go od 0:40 i trudno było po raz kolejny z powodzeniem odwrócić jego losy.
W siódmym gemie (2:4) Hurkacz miał szansę na przełamanie powrotne. Varillas potrafił jednak obronić się przed naciskiem faworyta, wychodząc na 5:2 w meczu. Ta nieudana próba była ostatnią ze strony Polaka. Peru może świętować, ma zawodnika w IV rundzie turnieju wielkoszlemowego. Varillas wygrał ostatniego seta z Hurkaczem 6:2, domykając pojedynek przełamaniem.