Łukasz Koszarek dobiega do mety sportowej kariery. „Kończę karierę jako dumny koszykarz. Młody chłopak z Wrześni może mieć powody do zadowolenia”
Gdy King Szczecin i Śląsk Wrocław walczą o złoto, nieco w ich cieniu znajduje się rywalizacja BM Stali Ostrów Wielkopolski i Legii Warszawa. Po pierwszym z dwóch spotkań (seria o brąz jest rozgrywana na zasadzie mecz i rewanż) dwunastopunktowy handicap mają zawodnicy Andrzeja Urbana. W stolicy pokonali gospodarzy 85:73, co stawia ich w komfortowej sytuacji przed rewanżem we własnej hali.
Stal Ostrów Wielkopolski z przewagą w walce o brąz PLK
Stal Ostrów Wielkopolski pewnie wygrała pierwszy mecz rywalizacji o brąz. W Warszawie poza drugą kwartą to oni kontrolowali przebieg spotkania. Legia przez większość starcia nie miała argumentów, by przeciwstawić skutecznie grającym rywalom. Nie porywała ich skuteczność. Choć ostrowianie też nie grali perfekcyjnie, to znacznie lepiej korzystali z drugich szans. Damian Kulig, podkoszowy zespołu, w rozmowie z „Wprost” zwrócił uwagę na fakt, że w dobie powszechnych rzutów za trzy punkty przewaga 12 punktów przed rewanżem nie znaczy zbyt wiele. Jest jednak przekonany, że przy podobnym zachowaniu koncentracji to na szyi jego i kolegów ze Stali zawisną medale za trzecie miejsce w lidze.
– Dwanaście punktów przewagi to – biorąc pod uwagę dzisiejszą koszykówkę – niezbyt duża przewaga. Cieszymy się, że udało się wygrać. Zagraliśmy dobre zawody, lecz nie ustrzegliśmy się błędów. Wiedzieliśmy, że Legia to zespół ofensywny, więc robiliśmy wszystko, aby ich w tej kwestii ograniczyć. Gdy na moment zabrakło nam koncentracji, to warszawie szybko zaczęli wracać do gry. Nie możemy ich lekceważyć. Za nami dopiero pierwsza połowa. Druga będzie miała miejsce we wtorek w Ostrowie. Liczę na to, że będziemy cieszyć się z brązowego medalu – powiedział Kulig.
– Można wygrać każdą kwartę trzema punktami i tym samym doprowadzić do remisu w rywalizacji. Z pewnością w rewanżu musimy grać znacznie lepiej, z większą energią. Nie tyle Stal nas zaskoczyła, ile my sami siebie tym brakiem sił do walki – podsumował krótko mecz kapitan Legii, Łukasz Koszarek.
Łukasz Koszarek kończy karierę
Rywalizacja o brązowy medal w obecnym sezonie Energa Basket Ligi ma jednak dodatkowe znaczenie. Mecz w Warszawie był ostatnim przed własną publicznością dla Łukasza Koszarka, jednego z najwybitniejszych polskich koszykarzy XXI wieku. Rozgrywający spędził na zawodowych parkietach blisko dwadzieścia lat. Po nauce w SMS-ie Warka grał w Polonii Warszawa, Turowie Zgorzelec, Anwilu Włocławek, Casercie (Włochy), Treflu Sopot, Asseco Gdynia, Zastalu Zielona Góra, a przez ostatnie dwa lata w Legii. Przed początkiem meczu został uhonorowany oprawioną pamiątkową koszulką przez władze zespołu. Co więcej, każdy z przybyłych kibiców również otrzymał T-shirt z wizerunkiem popularnego „Koszara”. Sam główny bohater nie ukrywał wzruszenia, choć przyznał, że nie należy do osób, które mocno zabiegałyby o atencję.
– Na pewno czuję trochę ulgę (śmiech). Nie jestem gościem, który pcha się na pierwsze strony. Z drugiej strony, zawsze uważałem takie wydarzenia za piękne docenienie kariery zawodnika. Tym razem padło na mnie. Cieszę się w sumie, że już następuje koniec, ale to, co wydarzyło się w ostatnich miesiącach, zostanie ze mną do końca życia. To było piękne pożegnanie. Dziękuję wszystkim ludziom z Legii za organizację tego wydarzenia. Towarzyszyli mi na końcu drogi koszykarskiej. Dzięki nim była ona piękniejsza – dziękował Koszarek władzom warszawskiego zespołu w rozmowie dla „Wprost”.
Komplementy dla „Koszara” od kolegi z reprezentacji
Koszarek zapisał się jako wieloletni reprezentant, a także kapitan kadry Polski. W biało-czerwonej koszulce rozegrał 211 spotkań. Był częścią drużyny narodowej, która w 2019 roku, po kilkudziesięciu latach przerwy, wystąpiła na mistrzostwa świata, docierając aż do ćwierćfinału. Damian Kulig przez wiele lat grał z rozgrywającym w reprezentacji. Zapytany o ocenę kariery kolegi nie ukrywał podziwu.
– Był profesorem na swojej pozycji. Szkoda, że kończy karierę, ale to czeka każdego z nas. Polska długo nie będzie miała podobnego zawodnika na rozegraniu. Przez kilkanaście lat nie mogliśmy znaleźć innej „jedynki”, która tak zdominowałaby tę pozycję jak Łukasz. Są zawodnicy, którzy mają na to potencjał, ale przed nimi twardy orzech do zgryzienia – powiedział zawodnik Stali.
– Nie będzie takiego samego Łukasza Koszarka, ale będą inni zdolni zawodnicy. Kadra pozostaje w dobrych rękach – odpowiedział na słowa Kuliga 39-latek. – Dwadzieścia lat trzymałem się na najwyższym poziomie. Doceniam to, co osiągnąłem. Wszystkie błędy biorę na klatę. Kończę karierę jako dumny koszykarz. Młody chłopak z Wrześni może mieć powody do zadowolenia – dodał Koszarek.
Plany na przyszłość Łukasza Koszarka
Mierzący 187 centymetrów wzrostu zawodnik póki co skupia się jeszcze na grze w koszykówce. Czeka go rewanż ze Stalą i walka o kolejny, ostatni już medal PLK w roli aktywnego gracza. A co nastąpi po wtorkowym meczu? Koszarek przyznaje, że chce sobie trochę odpocząć, pożyć i pojeść niczym „normalny” człowiek. Dodał jednak, że w długofalowej perspektywie widzi się nadal przy baskecie. W rozmowie z naszym portalem Radosław Piesiewicz, sternik Polskiego Komitetu Olimpijskiego oraz Polskiego Związku Koszykówki, a do niedawna także szef PLK stwierdził, że widzi Koszarka w roli jego następcy na stanowisku zarządcy polskich rozgrywek ligowych.
– Jest inteligentnym zawodnikiem, a swoją charyzmę wielokrotnie udowadniał na parkiecie i poza nim. Ponadto potrafi podejmować racjonalne decyzje – powiedział Piesiewicz w rozmowie z Norbertem Amlickim. A co na to sam Koszarek?
– Prezes Piesiewicz jest zawsze dla mnie miły. Jak on tak mówi, to trzeba w to wierzyć. Jeśli tak się stanie, to będę mocno pracował, aby dobrze wykonywać swoją pracę – kończy rozmowę z uśmiechem na ustach pięciokrotny mistrz Polski.
Walka o medale Energa Basket Ligi
Rewanżowy mecz pomiędzy Legią a Stalą odbędzie się we wtorek, 6 czerwca, o godzinie 20:00 w Ostrowie Wielkopolskim. W rywalizacji o złoto (do czterech zwycięstw) prowadzi King Szczecin, który wywiózł z Wrocławia dwa zwycięstwa i kolejne dwa mecze rozegra we własnej hali.