Hubert Hurkacz zabrał głos po porażce w US Open. Zdradził plany na przyszłość
Klątwa drugiej rundy US Open wciąż wisi nad Hubertem Hurkaczem, który w latach 2018, 2020, 2021 i 2022 w tej fazie kończył swoje zmagania z tym wielkoszlemowym turniejem. Niestety na tym samym przystanku wrocławianin zakończył tegoroczną edycję rozgrywek.
Klątwa drugiej rundy US Open. Hubert Hurkacz potrzebował medyka
Na inaugurację US Open Hubert Hurkacz mierzył się z Markiem-Andreą Hueslerem i niewiele brakowało, by przegrał. Na szczęście tak się nie stało i wrocławianin odwrócił losy tego spotkania. W feralnej drugiej rundzie rywalem Polaka był niżej notowany Jack Draper, który od początku był aktywniejszy i skuteczniejszy na korcie.
„Hubiemu” ewidentnie coś dolegało, co można było zaobserwować po zachowaniu Polaka, który szybko opadał z sił. A ponadto przy wyniku 2:1 w trzecim i decydującym secie nasz reprezentant poprosił o interwencję fizjoterapeuty i medyka. Polak seta dograł, ale przegrał 5:7, a całe spotkanie 0:3 i pożegnał się z turniejem.
Hubert Hurkacz przeszedł badania po meczu
W pomeczowym wywiadzie dla Eurosportu Hurkacz wyznał, że nie czuł się najlepiej. „Nie zawsze człowiek czuje się dobrze. To był taki dzień i starałem się walczyć na korcie tym, co miałem. Organizm nie funkcjonował tak, jak powinien. To, co miałem w sobie, było dziś zdecydowanie niewystarczające” – mówił.
Jak później mogliśmy przeczytać w mediach, tenisista trafił na badania, a to, co mu dolega określane jest mianem „tajemniczego wirusa”.
Tenisista przerwał milczenie
Dzień po meczu, czyli w piątek 1 września Hubert Hurkacz zamieścił wpis na swoim Instagramie, w którym zabrał głos na temat tego, co się stało. „Zdecydowanie chciałbym zostać dłużej na US Open, ale po prostu nie było mi to pisane” – napisał.
Ponadto wrocławianin zdradził plany dotyczące kolejnych startów. „Dziękuję za wszystkie miłe słowa wsparcia. Wezmę teraz trochę wolnego, a potem pojadę do Polski, aby zagrać w Pucharze Davisa” – zakończył.