Fernando Santos nie poda się do dymisji. Tylko Cezary Kulesza może go odwołać

Polscy piłkarze znów pokazali się ze słabej strony. Spotkanie z Albanią nie miało w sobie żadnego pozytywu dla sympatyków Biało-Czerwonych. Z zaledwie jednym oddanym celnym strzałem zawodnicy Fernando Santosa nie mieli co myśleć o pokonaniu dobrze przygotowanych i walecznych Albańczyków.
Fernando Santos nie poda się do dymisji
Porażka 0:2 wydaje się sprawiedliwym wynikiem, mimo że bardzo niekorzystnym dla Polaków. Zarówno w trakcie spotkania, jak i tuż po nim nie brakowało mocnych opinii. Kibice dawali wyraz w Tiranie oraz w Internecie. Głównymi obiektami krytyki byli Robert Lewandowski, Grzegorz Krychowiak oraz Fernando Santos.
Ten ostatni od dawna musi się tłumaczyć za słaby styl kadry. Internet podbijało video z jednej z ostatnich konferencji prasowych, na których Santos ruszał głową, wyglądając tak, jakby nie zależało mu na tym, gdzie się znajduje. Po porażce z Albańczykami musiał mierzyć się z trudnymi pytaniami. Gdy otrzymał pytanie o to, czy poda się do dymisji, dał do zrozumienia, że tylko Cezary Kulesza i PZPN mogą go odwołać. „Ani dziś, ani jutro nie podam się do dymisji” – stwierdził 68-latek. Później dodał także, że z powodu niskiej liczby treningów, nie może mówić o pełnym rozwoju polskiej kadry.
– Wy nie chcecie rozmawiać o piłce nożnej, o taktyce, o tym, co dzieje się na boisku. Reprezentacja cały czas się rozwija. Ja miałem dziesięć treningów z tą drużyną. To nie jest siedem czy dziewięć miesięcy pracy. To jest dziesięć treningów – grzmiał Santos.
Trener reprezentacji Polski trzyma się swojej racji
Santos powtarzał się, że nie poda się do dymisji, a o wszelkie decyzje należy pytać Kuleszę. Przywoływał także przykład Włochów, którzy zajmowali wysoką pozycję w rankingu FIFA, a nie potrafili awansować na mistrzostwa świata.
Polska zajmuje przedostatnie miejsce w tabeli grupy E eliminacji mistrzostw Europy 2024. Do liderów, Czechów, Biało-Czerwoni (6 pkt) tracą cztery punkty.