Polacy pokonali Łotwę po bezbarwnym meczu. Wynik lepszy niż gra
Na mecz z Łotwą Biało-Czerwoni wybiegli w składzie Skorupski – Frankowski, Kiwior, Wieteska, Bednarek i Zalewski – Damian Szymański, Sebastian Szymański i Piotrowski – Lewandowski, Buksa. Co ciekawe selekcjoner Michał Probierz zaskoczył nie po raz pierwszy, bo już na poniedziałkowej konferencji prasowej podał ten skład.
Mocne otwarcie reprezentacji Polski
Biało-Czerwoni już w drugiej minucie stworzyli sobie kapitalną sytuację. Przemysław Frankowski dośrodkował z prawego skrzydła, gdzie wbiegał Sebastian Szymański. Pomocnik uderzył na bramkę, ale niezłą interwencją popisał się golkiper rywali – Rihards Matrevics. 180 sekund później genialną okazję miał Robert Lewandowski, któremu piłkę tuż przed pole karne wysunął Jakub Piotrowski. Niestety kapitan reprezentacji Polski trafił w bramkarza.
Na pierwszą bramkę dla Biało-Czerwonych musieliśmy czekać do 7. minuty. Autorem gola był Przemysław Frankowski, który kapitalnie zamknął dośrodkowanie Nicoli Zalewskiego. Po kwadransie gry Robert Lewandowski znów znalazł się w dogodnej sytuacji, ale tym razem interweniował obrońca.
Robert Lewandowski podwyższył prowadzenie
Po zdobyciu pierwszego gola polscy piłkarze zwolnili tempo. Nadal posiadali piłkę, ale nic z tego nie wynikało. Na szczęście Łotysze nie wykorzystywali też błędów Biało-Czerwonych podczas wyprowadzania akcji. Pierwszą groźną sytuację nasi rywale stworzyli w 24. minucie, ale Eduards Daskevics wystraszył się biegnącego do niego Wieteski i oddał niecelny strzał na bramkę Skorupskiego. Podwyższyć na 2:0 mógł Nicola Zalewski w 42. min, ale z trzech metrów trafił prosto w golkipera. Akcję później lewy wahadłowy spróbował swoich sił z dystansu, ale Rihards Matrevics wyciągnął się jak struna i wybił futbolówkę na rzut rożny. Więcej bramek w tym tej części spotkania nie oglądaliśmy, za to w grze biało-czerwonych widzieliśmy dużo marazmu.
Drugą połowę zaczęliśmy od zapowiadanej zmiany – Marcina Bułki za Łukasza Skorupskiego. Już w 48. minucie Robert Lewandowski zdobył bramkę na 2:0 po strzale głową. Drugą asystę w tym meczu zaliczył Nicola Zalewski. Ten gol był jego 82. w kadrze. Dziesięć min później Łotysze mieli swoją okazję z rzutu wolnego. Na szczęście piłkę z okienka wyciągnął Marcin Bułka. O tym, jak wyglądała gra reprezentacji Polski, może świadczyć fakt, iż około 30 minut przed końcem nasi piłkarze nie byli w stanie wyjść spod pressingu Łotwy. Mecz zakończył się wynikiem 2:0, ale niestety gra Biało-Czerwonych nie powaliła na kolana.