Niemcy po Euro: zator reformatorski, ociężała biurokracja... Tusk nie jest już liberałem

Niemcy po Euro: zator reformatorski, ociężała biurokracja... Tusk nie jest już liberałem

Dodano:   /  Zmieniono: 
Premier Donald Tusk i minister sportu Joanna Mucha, fot. PAP/Paweł Supernak 
Euro w Polsce i na Ukrainie było demonstracją otwartości i wyluzowanego patriotyzmu - ocenia niemiecki dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung". Według "Sueddeutsche Zeitung" na razie nie powiodła się próba zbliżenia Ukrainy do UE.

"Piłkarskie mistrzostwa Europy dobiegły końca. Dziś nieaktualne jest nie tylko wiele z tego, co myśleliśmy, że wiemy o obu gospodarzach, ale też niektóre opinie, jakie Polacy i Ukraińcy mieli na swój temat" - pisze "FAZ". Przypomina o obawach przed chaosem komunikacyjnym, nieprzyzwoitym cenom, wzrostem prostytucji czy przemocą i rasizmem na stadionach. Autor komentarza stwierdza, że prawie żadna z tych obaw się nie potwierdziła.

"Polscy chuligani okazali się ufnymi nastolatkami"

"Przede wszystkim jednak turniej przebiegł pokojowo i radośnie. Ukraińscy i polscy chuligani, opisywani wcześniej jako wytatuowane swastykami bestie, przed którymi musiał drżeć każdy, kto nie jest blondynem o niebieskich oczach, okazali się ufnymi nastolatkami, którzy z zachwytem dopingowali swoim drużynom, a gdy te odpadły z turnieju, pozostali doskonałymi gospodarzami. Krótka uliczna bijatyka w Warszawie przed meczem Polski z Rosją niewiele zmieniła ten obraz" - ocenia "FAZ".

"Oba kraje zaprezentowały się jako tolerancyjne i w dobrym nastroju, ale też w różnym kontekście. Na Ukrainie ta demonstracja europejskiej otwartości i wyluzowanego patriotyzmu ostro kontrastowała z polityczną sytuacją w kraju, który pod rządami prezydenta Wiktora Janukowycza, poprzez pokazowe procesy i ogromną skalę korupcji w rządzie oddala się od europejskich standardów (...). Także często wyrażana obawa, że kraj podzielony na rosyjskojęzyczny wschód i ukraińskojęzyczny zachód może wkrótce rozpaść się z powodu rzekomych napięć etnicznych okazała się mocno przesadzona. W całym kraju, od Galicji na zachodzie po Donbas na wschodzie, dziesiątki tysięcy ludzi cieszyły się ze zwycięstwa ukraińskiej reprezentacji nad Szwecją i smuciły się, po przegranej z Anglią. Wszędzie w strefach kibica skandowano: +Ukraina, Ukraina+" - podkreśla "FAZ".

Jak dodaje, "także Polska - ku własnemu zaskoczeniu - dowiedziała się, że niektóre głęboko zakorzenione stereotypy mogą się rozwiać przynajmniej na krótki czas". Dotyczy to również starego mitu, zgodnie z którym "Polska odnajduje swą tożsamość w cierpieniu". "Te mistrzostwa to coming-out pokolenia po transformacji, wolnego od historycznej traumy, ukształtowanego przez radość, samoironię i zero kompleksów «euronarodu». Nie tylko cudzoziemcy, ale i sami Polacy dziwią się tej nowej atmosferze" - pisze "FAZ".

"Sueddeutsche Zeitung" podkreśla, że ME miały także na celu zbliżenie Ukrainy z UE, co na razie się nie powiodło. Według gazety obecność prezydenta Bronisława Komorowskiego oraz dwóch byłych prezydentów Lecha Wałęsy i Aleksandra Kwaśniewskiego na finałowym meczu Euro 2012 w Kijowie "wyglądała jak ostatnia próba uratowania u ukraińskich sąsiadów tego, co jeszcze da się uratować". "To było coś więcej niż tylko formalny gest Polaków wobec drugiego gospodarza ME" - ocenia gazeta.

"Odrodzenie rosyjskiego imperium jest dla nich wizją z horroru"

"Delegacji z Warszawy przyświecał ważny polityczny cel. Chciała ona przekonać ukraińskiego prezydenta Wiktora Janukowycza, by skończył z prześladowaniem opozycji wokół byłej prozachodniej premier Julii Tymoszenko i byłego ministra spraw wewnętrznych Jurija Łucenki. W przeciwnym razie grozi mu jeszcze większa międzynarodowa izolacja. Polacy przemawiają jednak nie tylko w imieniu UE, ale w swoim własnym interesie. Chcą za wszelką cenę zapobiec temu, by Kijów jeszcze bardziej uzależnił się od Moskwy. Odrodzenie rosyjskiego imperium jest dla nich wizją z horroru" - pisze "SZ".

Według komentatora gazety w Kijowie dostrzega się jednak to, że UE jest osłabiona, a na dodatek prowadzi sprzeczną politykę wobec Ukrainy; z jednej strony żąda dotrzymania zasad państwa prawa, a z drugiej w żadnym razie nie chce przyjąć Ukrainy do swego klubu.

"Na dodatek Kijów zdaje sobie sprawę z tego, że Polacy nie uchodzą w UE za gracza wagi ciężkiej. Wprawdzie okazali się dobrymi gospodarzami i organizatorami ME i szeroka opinia publiczna na Zachodzie dopiero teraz dostrzegła, jak wielki wysiłek modernizacyjny mają za sobą Polacy. Jednak ME uwidoczniły też słabości Polski: kraj ten cierpi z powodu zatoru reformatorskiego. Z winy ociężałej biurokracji nie udało się w pełni zrealizować wielkich projektów infrastrukturalnych, jak autostrady i drogi szybkiego ruchu, premier Donald Tusk, który z liberała w sferze światopoglądu i polityki gospodarczej zmienił się w konserwatywnego obrońcę silnego państwa, musi wreszcie zadziałać - również dlatego, by Polska mogła pozostać wzorem dla sąsiadów na wschodzie" - ocenia "SZ", dodając, że Polacy lepiej niż inni rozumieją tychże sąsiadów.

sjk, PAP