Anita Włodarczyk jest jedyną lekkoatletką w historii, której udało się zdobyć złote medale olimpijskie na trzech kolejnych igrzyskach. Na swoim koncie ma także triumfy na innych prestiżowych imprezach, a biciem rekordów świata udowodniła, że w rzucie młotem nie ma sobie równych.
W rozmowie z „Wprost” utytułowana zawodniczka opowiedziała o trudnych momentach w karierze, powrocie na szczyt i zdradziła, czy jej zdaniem polskie sportsmenki są traktowanie na równi z mężczyznami.
Katarzyna Gurmińska, „Wprost”: Czuje już pani lekkie wypalenie czy ten apetyt na kolejne zwycięstwa wciąż jest?
Anita Włodarczyk: Zaskoczyła mnie pani tym pytaniem!
Dla wielu sportowców zdobycie trzech złotych medali olimpijskich byłoby takim osiągnięciem, że nic tylko położyć się na kanapie i odpoczywać.
Właśnie leżę na łóżku (śmiech). A tak na poważnie, to mam jeszcze chęci do treningów, a to cieszy. Tak jak powtarzałam w wielu wywiadach po igrzyskach w Tokio: podczas prawie dwuletniej przerwy spowodowanej kontuzją, zregenerowałam się i odpoczęłam. Tak naprawdę, gdyby nie ta kontuzja i gdyby nie przełożenie igrzysk o rok, to pewnie byłabym już dzisiaj na sportowej emeryturze. Ale znowu poczułam głód rywalizacji i myślę jeszcze o igrzyskach w Paryżu.