Polscy lekkoatleci przyzwyczaili nas do tego, że od lat odnoszą sukcesy na największych czempionatach. Tak było podczas igrzysk olimpijskich w Tokio, z których Biało-Czerwoni wrócili z dziewięcioma, w tym czterema złotymi, medalami. Również przed
Halowymi Mistrzostwami Świata w Belgradzie nasi reprezentanci byli wymieniani w gronie faworytów do zajęcia wysokich miejsc i zgodnie z oczekiwaniami nie zawiedli pokładanych w nich nadziei. W kadrze nie zabrakło zawodników z Grupy Sportowej ORLEN, wspieranych przez spółkę, która jest sponsorem głównym Polskiego Związku Lekkiej Atletyki.
Adriana Sułek ze srebrem
Pierwszy dzień mistrzostw był dla Polaków bardzo udany, ponieważ srebro wywalczyła startująca w pięcioboju Adrianna Sułek. Polka rywalizację w konkurencji zaczęła od biegu na 60 metrów przez płotki, w którym była szósta. Niespełna 23-letnia zawodniczka straty do rywalek odrobiła w skoku wzwyż, w którym jako jedyna zaliczyła wysokość 1,89 m i pewnie wygrała konkurencję.
Piąte miejsce w pchnięciu kulą (13,40 m) i trzecie w skoku dal pomogły Adriannie Sułek przesunąć się na drugie miejsce. Ostatecznie nasza reprezentantka w biegu na 800 metrów obroniła tę pozycję, zdobywając srebro mistrzostw świata. Pierwsza była Noor Vidts z Belgii, a trzecia Kendell Williams ze Stanów Zjednoczonych.
Ewa Swoboda otarła się o podium
Świetnie w Belgradzie zaprezentowała się także Ewa Swoboda, należąca do Grupy Sportowej ORLEN. Sprinterka, która w tym roku pobiła rekord Polski na 60 metrów, przebiegając ten dystans w czasie 6,99 s, była jedną z kandydatek do medalu. Polka najpierw wygrała swój bieg eliminacyjny i z czwartym czasem w całej stawce awansowała do półfinału. Tam ponownie była najlepsza, a rezultat 7.03 s okazał się najlepszym spośród wszystkich zawodniczek walczących o wejście do finału. To zwiastowało ogromne emocje w decydującym biegu.
Niestety, bieg finałowy był dla Ewy Swobody dość pechowy. Nasza sprinterka nieznacznie została w blokach i nawet mimo świetnej postawy w dalszej części dystansu, nie była w stanie odrobić strat do rywalek. Wystarczy powiedzieć, że Polka straciła zaledwie 0,002 s do trzeciego miejsca. Dość nieoczekiwanie złoto wywalczyła Mujinga Kambundji ze Szwajcarii, która pobiegła z czasem 6,96. Srebro zdobyła Amerykanka Mikiah Brisco z czasem 6,99, a trzecia była kolejna z Amrykanek, Marybeth Sant-Price (7,04 s).
Dobry występ Justyny Święty-Ersetic
Podczas HMŚ w Belgradzie dwie zawodniczki reprezentowały Polskę w biegu indywidualnym na 400 metrów. Zarówno Natalia Kaczmarek, jak i Justyna Święty-Ersetic, wygrały swoje biegi eliminacyjne i pewnie zameldowały się w półfinale. Tam pierwszej z nich nie poszło już tak dobrze, jak podczas pierwszego biegu. Natalia Kaczmarek finiszowała jako piąta i nie zdołała wywalczyć prawa do startu w finale. O wiele lepiej poszło jej doświadczonej koleżance, która zajęła drugie miejsce i wysłała rywalkom jasny sygnał, że będzie liczyła się w walce o medale.
Justyna Święty-Ersetic, która podobnie jak Ewa Swoboda należy do Grupy Sportowej ORLEN, bardzo dobrze rozpoczęła finałowy bieg, trzymając się czołówki stawki. 29-latka stopniowo traciła jednak dystans do najszybszych zawodniczek i ostatecznie przekroczyła linię mety jako czwarta, osiągając czas 51,40 s. Pierwsze miejsce 50,31 s wywalczyła reprezentantka Bahamów, Shaunae Miller-Uibo. Druga była Femke Bol z Holandii (50,97 s), a trzecia Stephanie Ann McPherson z Jamajki (50,79 s).
Świetny występ polskiej sztafety
Justyna Święty-Ersetic szansę na powetowanie sobie pechowego, czwartego miejsca w rywalizacji indywidualnej, otrzymała w biegu sztafet 4x400 metrów. Biało-Czerwone wygrały swój bieg eliminacyjny, wyprzedzając drugie Jamajki i trzecie Irlandki. Przed finałem trener Aleksander Matusiński zdecydował się na jedną roszadę w składzie, a Aleksandrę Gaworską zastąpiła Kinga Gacka.
Jako pierwsza z Polek zaprezentowała się Natalia Kaczmarek, która przekazała pałeczkę jako trzecia. Iga Baumgart-Witan utrzymałą tę pozycję, po drodze odrabiając nieco dystans do Jamajek i Holenderek. Kinga Gacka stanęła z kolei przed trudnym zadaniem odpierania ataków Amerykanki i chociaż ta wyprzedziła Polkę, to Justyna Święty-Ersetic i tak zdołała wyprowadzić "Aniołki Matusińskiego" na trzecie miejsce. Złoto wywalczyły Jamajki, a jako drugie finiszowały Holenderki.
Sztafeta mężczyzn pozytywnie zaskoczyła
O ile nasze biegaczki były faworytkami do medalu, o tyle tego samego nie można było powiedzieć o sztafecie mężczyzn. Już sam awans do finału mocno odmłodzonej drużyny był dużym sukcesem, a jej występ finałowy przeszedł najśmielsze oczekiwania. Jeszcze po pierwszej zmianie wydawało się, że Polacy zajmą ostatnie, szóste miejsce. Tymoteusz Zimny nie zdołał wyprzedzić żadnego z rywali, a sztuka odrobienia strat nie udała się również Mateuszowi Rzeźniczakowi.
Maksymilian Klepacki z kolei zniwelował nieco dystans do pozostałych reprezentacji, a klasę sportową potwierdził biegnący na ostatniej zmianie Kajetan Duszyński. Należący do Grupy Sportowej ORLEN zawodnik, który z Tokio przywiózł złoto wywalczone ze sztafetą mieszaną, zdołał wyprzedzić dwóch zawodników i ostatecznie finiszował jako czwarty. Tytuł mistrzów świata zdobyli Belgowie, drugie miejsce zajęli Hiszpanie, a na trzecim miejscu sklasyfikowano Holendrów.
HMŚ w Belgradzie. Polacy ze zmiennym szczęściem
Do finału Halowych Mistrzostw Świata awansował także Michał Rozmys, który rywalizował na 1500 metrów. Polak finiszował jako siódmy, przekraczając linię mety z najlepszym czasem w obecnym sezonie. To dobry prognostyk przed sezonem letnim, w którym czekają nas mistrzostwa świata i Europy na otwartym stadionie.
Nad poprawą wyników z pewnością muszą popracować z kolei Michał Haratyk i Konrad Bukowiecki. Nasi kulomioci byli wymieniani w gronie faworytów do walki o medale, ale nie zdołali zakwalifikować się do ścisłego finału.
Czytaj też:
Aniołki Matusińskiego z medalem Halowych Mistrzostw Świata! Walka trwała do ostatnich metrówCzytaj też:
Mamy pierwszy medal na HMŚ w Belgradzie! Polka pobiła przy tym rekord kraju